Chciałem po prostu pojeździć sobie na motocyklu - komentarze po bydgoskim Kryterium Asów

Kapitan miejscowej Polonii Andreas Jonsson okazał się najlepszy w rozegranym w Bydgoszczy tradycyjnym Kryterium Asów Polskich Lig Żużlowych. Jego rywale po turnieju wyrażali zadowolenie z faktu oficjalnego rozpoczęcia nowego sezonu i możliwości odjechania kolejnych kółek po żużlowym torze, nawet tak wymagającym, jak ten w Bydgoszczy.

Szwed Andreas Jonsson dwa razy startował wcześniej w bydgoskim Kryterium Asów Polskich Lig Żużlowych im. Mieczysława Połukarda, ale nigdy wcześniej nie dane mu było stanąć na podium zwycięzców tej imprezy. Trzecia próba okazała się w końcu skuteczna i kapitan Polonistów zwyciężył w turnieju. Obok niego na podium stanęli Piotr Protasiewicz, który już po raz czwarty zajął drugą pozycję w Kryterium oraz najmłodszy uczestnik imprezy Rosjanin Emil Sajfutdinow, który każdy swój występ w tych zawodach kończył w trójce zwycięzców. Po bydgoskim turnieju rozmawialiśmy zarówno z triumfatorami, jak i zawodnikami, którzy zajęli dalsze lokaty w końcowej klasyfikacji.

Andreas Jonsson (Polonia Bydgoszcz - 1. miejsce): Tegoroczny sezon wystartował bardzo późno ze względu na niesprzyjającą pogodę. Specjalnie zostałem w Bydgoszczy przez cały ubiegły tydzień, żeby potrenować, ale opady zupełnie pokrzyżowały te plany - spadł śnieg, zupełnie jak w Szwecji, co było sporym zaskoczeniem. Na szczęście w końcu dzisiaj mieliśmy rano trochę czasu na trening, po którym czułem się bardzo dobrze. Podszedłem do zawodów na luzie, chciałem po prostu pojeździć sobie na motocyklu, bo tego mi w tym roku jeszcze brakuje. Pogubiłem po drodze kilka punktów, ale ostatecznie okazałem się zwycięzcą zawodów, z czego bardzo się cieszę, tym bardziej, że wystartowało wielu dobrych zawodników. Po jednych zawodach ciężko ocenić siłę moich klubowych kolegów. Myślę, że chłopacy są bardzo dobrze przygotowani do sezonu, Antonio i Jonas nieźle radzą sobie w meczach na Wyspach Brytyjskich. Tworzymy bardzo młody zespół i jeśli wszyscy pojada na miarę swoich możliwości, to czeka nas sporo sukcesów.

Piotr Protasiewicz (Falubaz Zielona Góra - 2. miejsce): Cieszę się, że w końcu udało mi się rozpocząć starty w tym sezonie, bo Kryterium Asów było moim pierwszym występem w zawodach, wcześniej jeździłem tylko treningi. Dlatego nie sądziłem, że uda mi się osiągnąć tak dobry wynik. Mam nadzieję, że pogoda będzie teraz już na tyle sprzyjająca, że do ligi odjedziemy parę meczów. Tor był dzisiaj o dziwo bardzo wymagający, po opadach deszczu było dużo dziur, kolein, przez co mieliśmy kilka upadków. Dobrze, że wszyscy cało i zdrowo ukończyliśmy te zawody. Andreasowi gratuluję zwycięstwa, a z siebie też jestem zadowolony. Nie jeździłem przez ostatnie dwa sezony w Kryterium Asów, bo nie byłem zapraszany. W tym roku otrzymałem zaproszenie i z miłą chęcią je przyjąłem, tym bardziej, że przyjechała czołówka krajowych zawodników, a także kilku czołowych zawodników z zagranicy. Cały czas brakuje nam jazdy, a ja na stadion Polonii nie mam za daleko od siebie z domu, także wszystko fajnie się ułożyło. Jeśli będę godny udziału w Kryterium, to zawsze z chęcią przyjmę zaproszenie. Nie czuję żadnych animozji w związku z tym, że startuję z zawodnikami Polonii w turniejach indywidualnych. Z kimkolwiek bym startował, podchodzę tak samo. Pierwsze dwa wyścigi były nieudane, startowałem na zupełnie nowym sprzęcie, którego trochę mam na ten sezon, a nie było kiedy go przetestować, bo jazda solo to inna rzecz, weryfikacja następuje dopiero kiedy startujemy w czwórkę spod taśmy w zawodach. Po dwóch nieudanych biegach musiałem podjąć jakąś decyzję i przesiadłem się na drugi silnik, który spisywał się bardzo dobrze, a że trafiło to akurat na bieg, kiedy jechałem z trzema chłopakami z Bydgoszczy, to nie ma żadnej różnicy. Jesteśmy kolegami na torze i poza nim, i żadnych animozji między nami nie ma i nie było! W zeszłym roku dosyć niespodziewanie zajęliśmy trzecie miejsce w lidze i zdobyliśmy brązowy medal. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i podejrzewam, że oczekiwania kibiców są dużo większe, jednak stawka i składy w ekstralidze są bardzo wyrównane i teoretycznie nie ma kandydata do spadku, nie widać też stuprocentowego kandydata do zwycięstwa w lidze czy nawet walki o medale. Równie dobrze drużyna, która ma bardzo mocny skład, może walczyć o utrzymanie. W zeszłych latach jednak było z góry wiadomo, które składy są ciut słabsze i mogą mieć problemy z utrzymaniem, a które mogą się bić o medale. W tym roku stawka jest bardzo wyrównana i na papierze wygląda to bardzo ciekawie dla kibiców, dla zawodników może troszeczkę mniej ciekawie. Chcielibyśmy podtrzymać tą passę, jeśli chodzi o drużynę, i mam nadzieję, że będzie finał ekstraligi Polonia Bydgoszcz - Falubaz Zielona Góra.

Emil Sajfutdinow (Polonia Bydgoszcz - 3. miejsce): Cieszę się ze swojego występu. Wygrałem pierwszy bieg, później miałem problemy ze startem i ze sprzętem, ciężko mi było dopasować go do takiej nawierzchni. Podszedłem do tego spokojnie i chciałem tylko nazbierać jak najwięcej punktów - udało się zająć trzecie miejsce i bardzo się z tego cieszę. Przy okazji chciałbym pogratulować Andreasowi i Piotrowi. Na torze było sporo kolein i nie bardzo było wiadomo gdzie jechać - czy daleko pod bandą, czy po samym krawężniku. Oczywiście bardzo się cieszę, że dostałem "dziką kartę" na starty w Grand Prix - chcę się teraz za to odwdzięczyć udanymi występami i utrzymaniem na przyszły rok. Kiedy czekałem na decyzję, po raz pierwszy przeczytałem na portalu sportowefakty.pl, że są już jakieś decyzje, ale później okazało się, że to jeszcze nie jest pewne, musiałem więc jeszcze trochę się wstrzymać z rozmowami ze sponsorami. Później znowu zobaczyłem na portalu sportowefakty.pl, że to już pewna decyzja i bardzo się z tego ucieszyłem.

Wiesław Jaguś (Unibax Toruń - 4. miejsce): Na pewno nie było źle. Patrząc na ostateczne wyniki turnieju mogę być zadowolony ze swojej dyspozycji. Doskonale spisuje się także mój sprzęt i cały zespół. Wiadomo, że jest to początek sezonu i podczas najbliższych startów muszę wyeliminować niektóre błędy ze swojej jazdy. Jeśli to się uda, powinno być dobrze.

Adrian Miedziński (Unibax Toruń - 6. miejsce): To jest właściwie początek sezonu. Jestem naprawdę zadowolony, bo po zimie wreszcie sprawdziliśmy swój sprzęt. Jeśli chodzi o starty indywidualne w tym sezonie, to na pewno chcę awansować do finałów we wszystkich rozgrywkach krajowych, a za granicą na pewno marzę o startach w Grand Prix. Mam nadzieję, że w tym roku także dopisze mi szczęście, bo podczas dwóch ostatnich finałów IMP musiałem pauzować z powodu kontuzji.

Krzysztof Buczkowski (Polonia Bydgoszcz - 7. miejsce): Cieszę się z tego, że zdobyłem 8 punktów i nie przyjechałem ostatni, rozkręcałem się z biegu na bieg. Startowałem dzisiaj trochę spięty, nie wiem, z czego to wynikało - może z tego, że miałem długą przerwę i nie brałem udziału w takich poważnych zawodach jak dzisiaj, ale test wypadł pomyślnie i oby w przyszłości było tylko lepiej. Tor po sobotnich opadach faktycznie sprawiał trochę problemów, ale dobra robota toromistrza i trenera, że doprowadzili ten tor do takiego stanu i nie było na nim aż tyle dziur. Można było spokojnie jeździć w czwórkę. Po takich opadach jeździliśmy płynnie i było także trochę walki.

Tomasz Gapiński (Cognor Włókniarz Częstochowa - 12. miejsce): Było źle i dobrze, tak najkrócej można podsumować niedzielne zawody. Miałem na początku pewne problemy ze swoim motocyklem, a później rezerwowy sprzęt spisywał się już bez zarzutu. Ze swojego startu jestem po części zadowolony, bo zawsze mogłoby być lepiej.

Tomasz Chrzanowski (Polonia Bydgoszcz - 14. miejsce): Starałem się jakoś regulować swój sprzęt w czasie trwania zawodów. Mimo to o wszystkim decydował start. Wszyscy jeździli bardzo nierówno, co zresztą było widać na torze. Moim podstawowym celem na ten sezon jest dobrze wkomponować się w miejscowe środowisko, tak aby przywozić sporo punktów dla swojej drużyny. W indywidualnych turniejach chcę jak najlepiej zaprezentować się podczas startów w IMŚ i IMP.

Wypowiedzi zebrali Andrzej Matkowski i Adrian Dudkiewicz.

Komentarze (0)