Dla żużlowców PSŻ-u Milion Team Poznań, w tym dla Łukasza Jankowskiego niedzielny sparing był pierwszą okazją do jazdy na motorze po powrocie do Polski. - Poza zgrupowaniem w Słowenii, gdzie byliśmy pięć dni, praktycznie nie mieliśmy jazdy. Po przyjeździe do Polski przez tydzień siedzieliśmy w domach, bo pogoda nie pozwalała nam na wyjazd na poznański tor. Przyjechaliśmy do Gdańska bez treningów i było to widać. Później wziąłem drugi motor i było lepiej, zacząłem wygrywać biegi - relacjonuje wychowanek Unii Leszno.
W sparingu rozegranym w Gdańsku, żużlowcy ze stolicy Wielkopolski jechali przeciwko swojemu byłemu koledze z zespołu - Adamowi Skórnickiemu. Jak się jeździło Jankesowi przeciwko Sqórze? - Jeździło się przeciwko niemu tak, jak przeciwko komu innemu. Wiadomo, że to Mistrz Polski i każdy chce z nim wygrać. W tym roku nie będzie miał lekko - zauważył Jankowski.
Początek zawodów Jankowski miał bardzo słaby. W trzech pierwszych wyścigach zdobył zaledwie dwa punkty, dwukrotnie przyjeżdżając na ostatniej pozycji. - Nie mogłem dobrać odpowiedniego przełożenia - tłumaczy Łukasz Jankowski. - Jeżeli zawodnik się nie spasuje, to nie ma jak walczyć. Jedzie się przy krawężniku i kto nie zrobi błędu, dowozi pozycję. Gdańszczanie byli idealnie spasowani, a my mieliśmy problemy - powiedział żużlowiec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Druga część spotkania była dla Jankowskiego bardzo dobra. Najpierw wygrał wyścig, pokonując Renata Gafurova i Magnusa Zetterstroema, a następnie pokonał podwójnie Skórnickiego. - Właśnie na ten bieg wziąłem drugi motor, który spisał się bardzo dobrze. W ostatnim biegu poczekałem za Zbyszkiem i go wypuściłem. Wiedziałem bowiem, że Adam będzie atakował, a na zewnętrznej było grząsko i nie było co się męczyć - powiedział Łukasz Jankowski.