Władysław Gollob zrobił najlepsze bandy w Europie. To one uratowały zawodnika Polonii

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Władysław Gollob
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Władysław Gollob

Tomasz Orwat zaliczył upadek podczas treningu punktowanego Polonii Bydgoszcz z Naturalną Medycyną PSŻ-em Poznań. Skutki kraksy mogłyby być znacznie większe, gdyby nie banda, o którą zadbał Władysław Gollob.

W drugim biegu sparingu na torze w Bydgoszczy, który odbył się 6 kwietnia, Tomasz Orwat upadł i uderzył w bandę. Następnie wstał z toru o własnych siłach, ale udał się na badania do szpitala. Tam u zawodnika stwierdzono złamanie kości łódeczkowatej. To sprawiło, że junior nie wystartował w starciu pierwszej kolejki Nice 1.LŻ, w którym Grupa Azoty Unia Tarnów pokonała ekipę znad Brdy 59:31.

- Spodziewamy się, że jego przerwa będzie trochę trwała. Tomek ma kontuzję ręki. Trochę się uszkodził - oznajmia Władysław Gollob. Prezes Polonii Bydgoszcz może jednak mówić o szczęściu w nieszczęściu. Wszystko przez nowy przepis dotyczący obowiązku posiadania na stadionie bandy absorbującej energię kinetyczną. W Bydgoszczy pozwoliła ona ograniczyć skutki upadku, dzięki czemu 18-latek będzie pauzował znacznie krócej.

Wykonanie bandy w Bydgoszczy chwalił komisarz, który weryfikował tamtejszy tor. - Zdaniem pana Dariusza Cieślaka, nasza banda kinetyczna jest najlepsza w Europie - cieszy się sternik klubu, który przyznaje, że osobiście czuwał nad tym, w jaki sposób była ona montowana. - To, co wprowadził PZM, to była sama idea. Wykonawstwo bandy w Bydgoszczy to już inna sprawa. Gdyby banda była sztywna, to byłaby większa przykrość. Ona jest tak zbudowana, że przenosi obciążenia kinetyczne na całym obwodzie łuku. Gdyby nie doskonałość tej bandy, to prawdopodobnie mielibyśmy bardzo dużo gipsu na grzbiecie Orwata - twierdzi Władysław Gollob. Siła uderzenia była bowiem spora. Po upadku młodego zawodnika, banda w Bydgoszczy odkształciła się o 20 centymetrów.

Sposób skonstruowania bandy kinetycznej w Bydgoszczy był dokładnie przemyślany. Nic nie stało się dziełem przypadku. - Idea dwudziestu-paru metrów jest dobra, ale sposób wykonania był podany tylko schematycznie. Miało to być zrobione albo na sprężynach, albo na oponach. Zrobiliśmy z tego własną konstrukcję, oczywiście na sprężynach. Sposób ułożenia płyt jest tak pomyślany, że mają one taką charakterystykę jak łuski u ryby, czyli składają się. Dodatkowo jest tam dołożony element z trzech stalowych lin, które są połączone samym łukiem. One powodują rozładowanie energii kinetycznej od uderzenia na cały obwód łuku. W ten sposób zawodnik trafia w dechę jak w pierzynę - kończy nestor rodu Gollobów.

ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód

Źródło artykułu: