- Każdy rywal jest trudny i musimy go szanować. Czy to są pilanie czy też inny zespół. Z każdym można wygrać, ale i przegrać. Naszym planem jest zwycięstwo i nic innego nas nie interesuje - przekazuje Damian Adamczak.
Pogoda tej wiosny sprawia psikusa żużlowcom. Mają mało okazji do treningów i rywalizacji. Wychowanek Polonia Bydgoszcz odczuwa tego skutki mimo nieźle przepracowanej zimy. - Dobrze się przygotowałem do tegorocznych rozgrywek. Jeśli chodzi jednak o jazdę na motocyklu, to jeszcze mnie ona męczy. Nigdy nie miałem talentu, by wsiąść i jechać z marszu. Gdy byłem zawodnikiem Orła, to rywalizacja wchodziła mi w nawyk. Trenowałem cztery razy w tygodniu i czułem się dobrze. Jeśli jednak jest to raz lub dwa razy w ciągu tygodnia, to mnie to męczy - mówi.
Podczas okresu przygotowawczego Adamczak wyróżnił się tym, że zrzucił z wagi około ośmiu kilogramów. Brał udział w wielu zajęciach kondycyjnych, uczęszczał na siłownię i zaszczepił w sobie miłość do biegania. Mimo to tuż przed sezonem ciężar ciała wrócił. Zawodnik nie załamuje się tym, bo zna swój organizm. - Przez zimę rzeczywiście schudłem, ale waga powróciła. Nie utrzymałem tego. Miałem trzysta gram niedowagi. Musiałem, więc nabrać te brakujące gramy. Chodziłem w kurtce, zły, zmęczony. Waga wróciła do poprzedniej i mamy przykład efektu jojo - dodaje z uśmiechem na ustach.
Żużlowiec nawiązał też w rozmowie do zdrowego odżywiania. - Dieta to powinien być nawyk żywieniowy, bo już jak raz się schudnie i to wróci, to może już zawsze tak być. W ostatnim czasie były jeszcze święta. Gdzie nie pojechałem, musiałem coś zjeść. Lubię jednak bardzo biegać, więc z kondycją i schudnięciem problemów nie będzie - kończy.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód