Przed niedzielnym spotkaniem Tadeusz Zdunek wspominał, że remis brałby w ciemno. - Mówiłem, że remis w Łodzi byłby dla nas dobrym wynikiem. Nie wiadomo jak to spotkanie potoczyłoby się dalej, ale myślę, że wynik byłby po naszej stronie. Bardzo dobrze jechała czwórka zawodników - Thomsen, Gafurow, Batchelor i Gomólski, którzy wystąpiliby w biegach nominowanych - powiedział prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk.
Tym razem dobrego spotkania nie zaliczył Oskar Fajfer, który nie dojechał ani razu do mety. - Nie wiem co się z nim stało. Po prostu nie był to jego mecz. Miał być jednym z liderów, więc takie spotkania nie mogą mu się przydarzyć. Ciągle jednak na niego liczymy - stwierdził Zdunek.
Z remisu po meczu przerwanym w 10. biegu może cieszyć się klubowa księgowa, która musi zapłacić za mniejszą liczbę punktów. - Dla klubowej kasy może to korzystne, ale nie o to nam chodzi. Mecze powinny być rozgrywane do końca. Po to kibice płacą za bilety, by spotkania rozgrywały się do końca. Ta wiosna jest dziwna, bo cały czas pada deszcz czy śnieg. Na szczęście humory możemy mieć dobre - ocenił prezes.
Dobrze się ułożyło, że ulewa przeszła nad stadionem w momencie, gdy obie drużyny miały tyle samo punktów. Nikt nie może się czuć szczególnie pokrzywdzony. - Gdyby nie to, byłby większy nacisk którejś ze stron. Remis mógł w pewnym stopniu każdego satysfakcjonować, chociaż to my mieliśmy więcej atutów. Jesteśmy silnym, wyrównanym zespołem, mającym w odwodzie kolejnych zawodników. Cięższy okres przeżywa Hubert Łęgowik, ale i on się obudzi. Szeroki skład i metoda, by każdy jeździł to nasz atut. Każdy wie, że dostanie swoją szansę - podsumował Tadeusz Zdunek.
ZOBACZ WIDEO W Łodzi szybko go pokochają. Aleksandr Łoktajew już szaleje