- Maksym Drabik jechał tak, jakby nie miał rok temu złamanej nogi - mówi Wojciech Dankiewicz, kierownik drużyny Betardu Sparty. - Maksym zrobił nam bardzo ważny czternasty bieg. Rożnie mogło być, ale Drabik ładnie zablokował Michaela Jepsena Jensena.
Maksym Drabik zdobył 10 punktów z bonusem, ale swoje zrobił też Damian Dróżdż (4+3), który godzinę przed meczem odebrał silnik z serwisu. - I jego mechanicy wkładali go do ramy, bo on na tym silniku jechał - komentuje Dankiewicz.
- Na plus dla nas zaliczyłbym też jazdę parą i dobrą atmosferę - zwraca uwagę kierownik drużyny Betardu Sparty. - Minus? Za nisko wygraliśmy. Patrzę pod kątem rewanżu i punktu bonusowego.
Uwaga widzów meczu na Stadionie Olimpijskim koncentrowała się na torze. Pamiętamy mecze we Wrocławiu, jako walkę o miejsce przy krawężniku. W spotkaniu Betardu Sparty z Get Well może nie było zbyt wielu mijanek, większość biegów rozstrzygała się na pierwszym łuku, ale dało się też zauważyć, że wrocławski tor ma potencjał. Wymaga jeszcze dopieszczenia i poprawki. - Nawierzchnia ciągle się ściera i jest kwestią czasu, kiedy we Wrocławiu będzie fajne ściganie - tłumaczy Dankiewicz. - Niemniej już teraz dało się zauważyć, że Stadion Olimpijski to już nie tylko krawężnik, można na nim atakować szerzej.
A czy Betard Sparta pojechała z Get Well na tyle atrakcyjnie, by na następny mecz znowu ściągnąć tłumy ludzi na trybuny? - Nie odpowiem wprost, ale bardzo byśmy sobie tego życzyli. Dwa lata nie było we Wrocławiu żużla, stadion jest piękny, więc czekamy - kończy kierownik wrocławskiego zespołu.
ZOBACZ WIDEO "Panie Tomku kochany, my o panu pamiętamy". Dzieci składają życzenia Tomaszowi Gollobowi