Zawodnikowi poznańskiej drużyny brakowało dobrych startów, co musiał nadrabiać na trasie. Biegi z udziałem Mateusza Borowicza dostarczały kibicom wielu emocji. Reprezentant Naturalnej Medycyny PSŻ-u Poznań wykorzystywał znajomość toru i często w efektownym stylu mijał rywali.
- Muszę oddać silnik do serwisu. W ogóle nie miałem startu i musiałem męczyć się na dystansie. Wiem o co chodzi. Mam duży niedosyt. Zawiesiłem sobie poprzeczkę wyżej, ale będzie coraz lepiej - przyznał tuż po spotkaniu.
Środowy mecz pokazał, że poznański owal pozwala na wyprzedzanie. - Da się tutaj ścigać, chociaż dzisiaj trochę nas ten tor zaskoczył. Musimy jednak potrafić jeździć w każdych warunkach. Jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa. Jako drużyna musimy jeszcze trochę popracować, żeby lepiej wypadać na wyjazdach - zauważył Borowicz.
Poznaniacy na brak jazdy narzekać nie mogą. W minioną sobotę mierzyli się na wyjeździe z TŻ Ostrovią Ostrów Wlkp. (54:36), w środę starli się z KSM-em Krosno, a już w najbliższą sobotę rywalizować będą o ligowe punkty ze Speed Car Motorem Lublin. - Cieszę się, że mamy tak dużo meczów. Dla nas jest to dobre, że wciąż siedzimy na motocyklach. Wtedy mamy z nimi kontakt i wiemy, o co chodzi. Jedziemy walczyć. Wiadomo, że będziemy się nastawiali na to, żeby wygrać - podsumował Borowicz.
ZOBACZ WIDEO W Łodzi szybko go pokochają. Aleksandr Łoktajew już szaleje