Na starcie stanie pięciu Polaków. Do czwórki pełnoprawnych uczestników cyklu (Bartosz Zmarzlik, Piotr Pawlicki, Maciej Janowski, Patryk Dudek) dołączy Przemysław Pawlicki, któremu przyznano przechodnią dziką kartę.
- Honor naszych w Krsko uratował Patryk Dudek - mówi Zenon Plech. - Pozostali pojechali tak sobie. W Warszawie nie będą mieli wyjścia i muszą się zrehabilitować. Wprawdzie to dopiero drugi turniej cyklu, ale nie można tracić punktów, bo piekielnie trudno się je odrabia. Można też na dobre ugrzęznąć na dole rankingu i robi się problem. Uważam, że w tym sezonie będzie kilka takich Grand Prix, że cała nasza czwórka znajdzie się w półfinałach. W Warszawie pojedzie zapewne na luzie Przemysław Pawlicki i nie miałbym nic przeciwko, aby piątka Polaków dała pokaz wielkiego żużla - dodaje.
Zdaniem Plecha każdy z Polaków ma jednakowe szanse na sukces. - Nikt z nich nie jest w cyklu przez przypadek - uważa. - To że są w elicie, to ich sportowy awans. Oni wszyscy są na dorobku, ale mają ogromny bagaż doświadczeń. Czas jednak osiągać taki sukces, o którym będzie mówiła cała Polska. Właśnie teraz nadarza się taka okazja. 50 tysięcy ludzi na trybunach i zwycięstwo Polaka to byłoby coś co zainteresowałoby żużlem wielu ludzi spoza naszej dyscypliny.
Zenon Plech uważa, że przed nami jedno z najpiękniejszych Grand Prix w historii.
- Już rok temu zawody mogły się podobać, ale wtedy zabrakło sukcesu Polaka. Jeżeli teraz któryś z nas wygra, to jestem przekonany, że taki turniej zapamiętamy na długo. Otoczka, atmosfera, piękny stadion w Warszawie są takie, że powinien to zobaczyć każdy kibic żużla - powiedział Plech.
ZOBACZ WIDEO "Tomek jest dobrem narodowym. Jest współczesnym gladiatorem"