- Nie sprowadzałbym tego tylko do Johnsa, bo problemy ma kilku innych tunerów - mówi nam Jacek Gajewski. - Nie mówiłbym również o jakimś poważniejszym problemie, choć faktem jest, że coś pewnie jest na rzeczy - dodaje menedżer Get Well Toruń.
Problemy Johnsa widoczne są nie tylko na przykładzie toruńskich zawodników. Daleki od optymalnej formy jest między innymi Tai Woffinden, który zarówno w Grand Prix jak i w rozgrywkach ligowych przeplata bardzo dobre wyścigi z tymi kompletnie nieudanymi. - Uważam, że może chodzić o detale. Czasami jedna felerna partia sprężyn zaworowych powoduje, że bardzo dobre silniki przestają jechać. Coś, co sprawdzało się wcześniej, nagle nie zdaje egzaminu - tłumaczy Gajewski.
Żużlowcy Get Well od Johnsa jednak nie odejdą. Nie zrobią tego z dwóch powodów. Po pierwsze, w Toruniu doskonale pamiętają, że silniki tego tunera doprowadziły ich do sukcesu w ubiegłym roku. - A poza tym trzeba pamiętać, że nie każdy chce szykować komuś sprzęt, jeśli wie, że z tego nie będzie małżeństwa, tylko krótki romans - przekonuje Gajewski. - Czasami pieniądze nie mają żadnego znaczenia. Lepiej traktuje się swoich stałych klientów. To widać zarówno na przykładzie serwisów jak i zamawiania nowych silników - dodaje.
Torunianie rewolucji zatem nie dokonają. Zawodnicy na współpracę i kontakt z Johnsem zresztą nie narzekają. Mówią, że ich tuner jest bardzo zaangażowany i przejęty sytuacją. - Wiem, że Peter Johns jest w stałym kontakcie z naszymi żużlowcami. Dużo rozmawiają, a on sam prosi, żeby odsyłać mu silniki i je od razu sprawdza. Wszyscy szukają przyczyn - podsumowuje Gajewski.
Przypomnijmy, że do tej pory Get Well przegrał cztery mecze w PGE Ekstralidze. Drużyna zamyka ligową tabelę. Kolejna szansa na przełamanie już w najbliższą niedzielę. Wicemistrzowie Polski pojadą wtedy do Częstochowy.
ZOBACZ WIDEO MPPK jednak bez obcokrajowców?