O tym, że Wiktor Lampart jest wielkim żużlowym talentem wiadomo w Rzeszowie od dawna. Młody zawodnik długo nie wiedział jednak czy zdecyduje się na uprawianie tej odmiany motosportu. W orbicie jego zainteresowań znajduje się bowiem również jazda na motocrossie czy pitbike-ach. Swoją pasję dzieli ze starszym o 11 lat bratem Dawidem, który od kilku sezonów jest krajowym liderem Stali Rzeszów. To właśnie on pierwszy raz przyprowadził Wiktora na Stadion Miejski przy Hetmańskiej, by ten spróbował pojeździć na żużlówce.
Kibicom speedwaya w całej Polsce, Wiktor dał się poznać dopiero przed rokiem. Najpierw wystartował w zawodach Nice Cup, a następnie we wrześniowym Turnieju o Puchar Prezydenta Rzeszowa zajął drugie miejsce. W finałowej gonitwie pięknym i odważnym atakiem wyprzedził Bartosza Smektałę, który już od kilku lat jest czołowym juniorem PGE Ekstraligi. Kibice przecierali oczy ze zdumienia. - Nie będę nikomu odpuszczał - rzucił po zawodach uśmiechnięty 15-latek.
Wiktor chodzi jeszcze do gimnazjum. W przeciwieństwie do większości swoich żużlowych kolegów uczy się całkiem nieźle. - Świadectwa z paskiem może nie ma, ale oceny są w porządku - mówi nam jego siostra Izabela. - Ostatnio pisał testy gimnazjalne. Niedługo wakacje, a potem będzie kontynuował naukę w Liceum Ogólnokształcącym - dodaje. Młody Lampart jest niezwykle otwarty i bardzo elokwentny jak na swój wiek. Nie ucieka przed dziennikarzami, nie boi się też zażartować ze starszych kolegów.
A sportowo? Już teraz jest o klasę lepszy niż jego rówieśnicy. Czasem jednak jeździ zbyt odważnie. Widać to było chociażby podczas tegorocznego finału Srebrnego Kasu na torze w Krośnie. Młody żużlowiec prawdopodobnie zakończyłby zmagania w środku stawki, ale jego szarże przy płocie poskutkowały dwoma upadkami i w konsekwencji wykluczeniami. - Jego trzeba uspokoić. To jeszcze młody człowiek i minie sporo czasu zanim nabierze doświadczenia - mówi nam Janusz Stachyra, trener zawodnika.
ZOBACZ WIDEO: Żużlowa prognoza pogody
Nie jest tajemnicą, że Wiktor swoje dobre wyniki w zawodach młodzieżowych zawdzięcza nie tylko własnym umiejętnościom, ale także odpowiedniemu zapleczu sprzętowemu. - Wiktor dysponuje lepszym sprzętem niż Wojdyło czy Rząsa. Ale to wynika z tego, że on niektóre części dzieli z bratem. Nie robi też silników w Rzeszowie - tłumaczy jedna z osób w rzeszowskim klubie. Drugim atutem 15-latka jest także pomoc od firmy Betad Leasing, która w sezonie 2016 była tytularnym sponsorem rzeszowskiej drużyny. To właśnie ona w znacznej mierze wspomaga Dawida i Wiktora.
Lampart to materiał na świetnego żużlowca. Bo poza talentem i dobrym sprzętem wyróżnia go jeszcze jedna cecha. Chyba najważniejsza w każdym sporcie. - On ma dopiero niecałe 16 lat, ale w ogóle nie zachowuje się jak większość gimnazjalistów, którym tylko imprezy w głowie. Spotyka się ze znajomymi, ale to bardziej jakieś wyjścia na kręgle czy kino. Czasem jeździmy na gokarty. A w zimie większość weekendów spędziliśmy na desce - mówi siostra Izabela.
O to, by Wiktor nie natrafił na złą ścieżkę, która przerwała już kariery wielu utalentowanym zawodnikom dba przede wszystkim starszy brat Dawid. To właśnie dla niego, 26-latek przedłużył kontrakt ze Stalą Rzeszów, by sprawować pieczę nad sportowym rozwojem brata. - Inna sprawa, że jego się nie da opanować. W wolnej chwili nie usiedzi na tyłku nawet 5 sekund. Najczęściej bierze crossa i jeździ gdzie się da - dodaje natomiast Izabela Lampart.
Brat Dawid od początków swojej żużlowej kariery imponował startami. Na trasie bywało różnie, ale wyjścia spod taśmy do dzisiaj są największym atutem kapitana Stali Rzeszów. U Wiktora póki co wygląda to inaczej. Można odnieść wrażenie, że jego najbardziej kręci wyprzedzanie po szerokiej, albo nabieranie tam prędkości i nagła przycinka do krawężnika. - Przyznam, że dużo fajniej jest przegrać start i wygrać po trasie - nie owija w bawełnę Wiktor. - Ale jeszcze mało wiem i mało umiem. Muszę potrenować nad wszystkimi aspektami jazdy na żużlu - przyznaje 15-latek.
W niedzielę będzie obchodził 16. urodziny i tego samego dnia prawdopodobnie doczeka się ligowego debiutu na torze w Łodzi. W środę podczas rzeszowskiej rundy Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów był nieuchwytny. Zdobył komplet 12-tu punktów, ale przy okazji mocno też nastraszył swojego trenera. - Musiałem ich przywołać do porządku. Na torze trzeba łoić przeciwnika, a nie ścigać się między sobą - grzmiał Janusz Stachyra.
Wszystko przez zajście z klubowym kolegą Patrykiem Wojdyło. Obaj stoczyli zaciętą rywalizację o biegowe zwycięstwo. Według trenera niepotrzebną, bo w razie jakiejkolwiek kontuzji Stachyrze posypałaby się koncepcja składu. Lampart i Wojdyło mają bowiem szansę być jednym z najlepszych młodzieżowych duetów w Nice 1.LŻ . Choć poza torem nie widać między nimi złych emocji, to nawet na treningach nikt nikomu nie odpuszcza. Ostra rywalizacja "Lampcia" i "Wojdaka", wzajemnie ich nakręca. - Pozostaje się tylko cieszyć. Mamy dwóch równorzędnych juniorów i to takich, którzy w każdej chwili mogą zmienić słabiej jeżdżącego seniora - twierdzi Marcin Janik, kierownik Stali Rzeszów.
Niedzielny debiut będzie dla Wiktora szczególny. Łódzką drużynę prowadzi bowiem Janusz Ślączka. To człowiek który mocno przyczynił się do sportowego rozwoju Wiktora. A prywatnie, niedaleki sąsiad rodziny Lampartów. - To jest bez wątpienia bardzo duży talent i dobry chłopak. Ale trzeba z nim cały czas pracować, żeby dalej podciągał swoje możliwości. Bo sam talent nie jedzie - mówi Ślączka.
Ślączka i Lampart w Łodzi staną po dwóch przeciwnych stronach barykady. Pikanterii temu spotkaniu dodaje fakt, że zarówno szkoleniowiec łódzkiego Orła jak i aktualny trener Stachyra mocno przyczynili się do pomocy Wiktorowi. Ślączka w niedzielę będzie więc rozdarty, bo choć zależy mu na dobrym występie młodzieżowca, to w trakcie meczu nie będzie mógł mu podpowiadać. - Ale po meczu i tak mu powiem, co zrobił źle. Jeżeli coś faktycznie zrobi, bo jak będzie jechał dobrze, to nie ma mu co doradzać - kwituje Janusz Ślączka.
Tymczasem aktualny trener Stali Janusz Stachyra przestrzega przed euforią wśród kibiców związaną z niedzielnym debiutem Wiktora. Niektórzy sądzą bowiem, że młokos jest w stanie o 180 stopni odmienić losy rzeszowskiej drużyny, która póki co okupuje dolne rejony tabeli. 56-letni szkoleniowiec nie nakłada na Lamparta dodatkowej presji. - Nie pompujmy go. Dla niego najważniejsza jest teraz jazda i dużo treningu. Potrzebuje przede wszystkim spokoju. Za każdym razem powtarzam mu, że ma sobie jeździć i cieszyć się tą jazdą. O to teraz najbardziej chodzi. Mam nadzieję, że bierze to do siebie - zaznacza trener Żurawi.
W Rzeszowie boją się tylko, że Lampartów po sezonie ktoś im zabierze. Już teraz tzw. "pakietem Braci" zainteresowane były co najmniej trzy ekstraligowe kluby. Strata lidera i świetnie zapowiadającego się juniora byłaby dla drużyny niezwykle bolesna. Póki co, obaj pojadą jednak w niedzielę. Co więcej, w biegu numer 7. wystąpią razem w parze. Wiktor ma bowiem zająć w składzie miejsce wciąż poobijanego po upadku w Bydgoszczy Mateusza Rząsy.
- Już na treningach trenowaliśmy wspólną jazdę w parze. Raz jedne był lepszy, a innym razem drugi. Ale chodziło głównie o to, by rozumieć się na torze, jechać szybko i blisko siebie - tłumaczy Dawid Lampart. Ligowy debiut Wiktora, który już teraz jest porównywany do Jarosława Hampela i Bartosza Zmarzlika, kiedy ci byli w jego wieku już w niedzielę o godzinie 14:45. Transmisja ze spotkania pomiędzy Orłem Łódź a Stalą Rzeszów na kanale Polsat Sport, a relację live tradycyjnie przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
21.04 o 12:30 Eleven pokaże mecz Nice 1. Ligi Żużlowej, Grupa Azoty Unia Tarnów - Euro Finannce Polonia Piła. Zobacz to na elevensports.pl lub u takich operatorów jak nc+, Cyfrowy Polsat, UPC, Vectra, Multimedia, Toya, INEA czy Netia.