Przed dwoma laty, dokładnie 3 maja, Start Gniezno po raz ostatni zmierzył się na swoim torze z wtedy jeszcze RKM Rybnik. Dość niespodziewanie bohaterem tamtego spotkania był Dawid Cieślewicz, który zdobył 13 punktów i 1 bonus. Sposobu na niego nie potrafił znaleźć nawet będący w znakomitej formie, stały uczestnik cyklu Grand Prix Anglik Chris Harris.
Teraz Cieślewicz nie ma nic przeciwko, by wynik z tamtego meczu powtórzyć w najbliższą niedzielę: - Oczywiście, że doskonale pamiętam tamten mecz. Wtedy, podobnie jak i teraz mało osób wierzyło w mój dobry rezultat. Dlatego mam nadzieję, że znowu udowodnię, że Dawid Cieślewicz potrafi jeździć skutecznie!
Co ciekawe, jeszcze kilka dni temu wydawało się, że były kapitan Startu w meczu z RKM ROW w ogóle nie wystąpi. Miał spore problemy ze sprzętem, a i jego postawa na torze pozostawiała wiele do życzenia. Na piątkowym treningu Cieślewicz udowodnił jednak, że po prostu dłużej dochodził do dobrej dyspozycji. - Na początku sprzęt nie spisywał się tak, jak oczekiwałem. Poza tym przez zimę schudłem 8 kilogramów, a to też miało wpływ na moje pierwsze jazdy. Teraz jest już jednak wszystko w porządku, i jestem gotowy do walki.
Doświadczony żużlowiec zdaje sobie sprawę, że spotkanie z Rekinami będzie nie tylko dla całego zespołu, ale też dla niego samego bardzo istotne: - Pewnie to będzie dla mnie mecz "o być albo nie być". Na początku nie byłem serio brany pod uwagę, i dopiero w piątek pokazałem, że potrafię jeździć. Zrobię wszystko, żeby w niedzielę nie zawieść kolegów z zespołu, działaczy, kibiców, i w końcu samego siebie!
Cieślewicz ma nadzieję, że niedzielne spotkanie będzie pełne emocji, a stadion zapełni się kibicami. - Prawdziwy kibic jest z zespołem na dobre i na złe, więc wierzę, że w niedzielę będzie ich bardzo dużo. Nasi kibice zasługują na bardzo dobrą jazdę, i zrobimy wszystko, żeby wygrać! - kończy.