Na pełnym gazie to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca, trenera, ale i też cenionego eksperta.
***
Trochę przykro czytać doniesienia, że nie wiadomo, co dalej z karierą Nickiego Pedersena. Można go lubić albo nie, ale trzeba mu oddać jedno: to ciekawa postać, która wniosła do polskiego i światowego żużla wiele kolorytu. Z kręgami szyjnymi, jakie ucierpiały podczas jego niedawnego upadku, nie ma żartów. Znając determinację Nickiego, pewnie będzie chciał wrócić. Pytanie tylko z jakim skutkiem, bo Duńczyk jest od jakiegoś czasu cieniem zawodnika sprzed lat. Na miejscu działaczy i trenerów Fogo Unii Leszno nie załamywałbym jednak rąk. W tym momencie nie jest im tak naprawdę potrzebny.
Powiedzmy sobie szczerze, Nicki nie stanowił w tym sezonie o sile leszczyńskiej drużyny. W tych pierwszych meczach, podobnie jak sama Unia, nie zachwycał. Uważam, że jego nieobecność nie obniży wartości leszczyńskiej drużyny. Mają tam pięciu innych, solidnych seniorów, więc brak Duńczyka widoczny nie będzie.
Inna sprawa, że otwiera się duża szansa przed Grześkiem Zengotą. Skoro wypadł Nicki, to ma on pewne miejsce w składzie i duży spokój, bo wie, że z powodu jednego gorszego występu nie pójdzie w odstawkę. Myślę, że to zbuduje psychicznie tego zawodnika i z meczu na mecz będzie jechać lepiej. Nie wypada cieszyć się z kontuzji Duńczyka i myślę, że nikt z nas tego nie robi. Brutalna prawda jest jednak taka, że czasem szczęście jednego buduje się na nieszczęściu drugiego.
Swoją drogą bardzo ucieszyła mnie wiadomość o planowanych zmianach w regulaminie, mówiących o tym, że od przyszłego sezonu w Ekstralidze wrócić mają zawodnicy z numerami 8 i 16. Już dawno należało zdecydować się na to rozwiązanie. Widzimy przecież, że prawie wszystkie kluby mają przynajmniej jednego, dodatkowego seniora. A szkoda, by ktoś taki marnował się na ławce rezerwowych i nie jeździł. Obaw odnośnie tego przepisu żadnych nie widzę. Pójdziemy tym na rękę nie tylko klubom, ale przede wszystkim samym zawodnikom. Gdyby te regulacje obowiązywały już od tego sezonu, to Grzesiek Zengota nie straciłby pierwszych spotkań i byłby teraz w zupełnie innym rytmie meczowym. O paru innych żużlowcach można powiedzieć to samo.
Jan Krzystyniak
ZOBACZ WIDEO Stadion Orła rośnie w oczach! Trwają rozmowy o dachu