Kibice na trybunach aż złapali się za głowy, widząc karambol z udziałem Jarosława Hampela i Szymona Woźniaka w wyścigu czwartym. Sytuacja bowiem przypominała nieco wypadek niemalże dokładnie sprzed dwóch lat. 6 czerwca 2015 roku w Gnieźnie, Hampel nabawił się paskudnej kontuzji nogi.
- Rzeczywiście, mogło to trochę wyglądać podobnie jak w Gnieźnie. Uderzenie w dmuchaną bandę i wjazd pod "dmuchawca" przypominało tamtą sytuację. Dobrze, że szybko zeskoczyłem z motocykla. Dzięki temu nic się nie stało. Co prawda wjechałem pod bandę, ale tym razem uderzenie zostało zamortyzowane - powiedział Jarosław Hampel.
Żużlowiec Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra chwilę leżał na torze, ale na szczęście wstał i o własnych siłach udał się do parku maszyn. Później imponował fenomenalnym refleksem na starcie i piekielną szybkością. Jedyne punkty stracił w ostatniej serii. - Byłem naprawdę szybki. Udało nam się idealnie dopasować do toru w Ostrowie. Dobrze mi się jeździło i mogę być bardzo zadowolony z tych zawodów - dodał Hampel.
Dwa lata po koszmarnym wypadku Hampel ponownie przypomina żużlowca, który przed kontuzją był w ścisłej czołówce zawodników Grand Prix. Krok po kroku Polak wraca do dawnej dyspozycji. - Czuję, że jest dobrze. Obrany kierunek jest na pewno właściwy. Wszystko układa się odpowiednio i mam nadzieję, że w kolejnych zawodach będę kontynuował dobrą passę - zakończył nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Ma być lepiej niż przed tygodniem, ale możliwe są burze