Get Well rozsypał się po tym, jak pech spotkał Adriana Miedzińskiego

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Adrian Miedziński w meczu z Włókniarzem.
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Adrian Miedziński w meczu z Włókniarzem.

W pierwszej połowie spotkania z Cash Broker Stalą Get Well trzymał kontakt z rywalem, bo mógł liczyć na Adriana Miedzińskiego i Grega Hancocka. Kiedy ten pierwszy przestał punktować, wszystko się zawaliło.

Menedżer Jacek Gajewski zdecydował się na wystawienie Adriana Miedzińskiego pod numerem piątym. Trudno mówić w tym przypadku o jakimś zaskoczeniu, bo od początku sezonu doświadczony wychowanek klubu jest jednym z pewniejszych punktów toruńskiej ekipy.

Początek wyjazdowego meczu z Cash Broker Stalą był zresztą w jego wykonaniu bardzo dobry. Miedziński zaimponował zwłaszcza w swoim pierwszym starcie, kiedy pokonał Bartosza Zmarzlika. W kolejnym wyścigu też jechał dobrze i ukończył go na drugiej pozycji. Później zupełnie nieoczekiwanie coś zacięło. Żużlowiec Get Well Toruń nagle stracił szybkość. Jak się okazuje, nie był to przypadek.

- Adriana w pewnym momencie spotkał wielki pech. Musiał zmienić motocykl, na którym bardzo dobrze punktował, bo złamała się w nim środkowa część ramy. Na tym drugim jego jazda nie wyglądała już tak samo. Było to widać gołym okiem. Wszystko się posypało - tłumaczy menedżer Jacek Gajewski.

W swoich trzech ostatnich wyścigach Miedziński zdobył zaledwie jeden punkt. Get Well stracił w ten sposób drugiego zawodnika, dzięki któremu drużyna trzymała się blisko gospodarzy. W drugiej połowie spotkania torunianie wygrali indywidualnie zaledwie dwa wyścigi. W obu przypadkach stało się to za sprawą Grega Hancocka. Nic więc dziwnego, że mecz z czasem miał bardzo jednostronny przebieg.

ZOBACZ WIDEO Stadion Orła rośnie w oczach! Trwają rozmowy o dachu

Źródło artykułu: