Liderem formacji młodzieżowej Stali Rzeszów jest z pewnością najmłodszy z rzeszowian, Wiktor Lampart. Od początku sezonu z niezłej strony prezentował się jednak Patryk Wojdyło, który ma średnią biegową 0,829. W ostatnim czasie pojawiły się plotki o konflikcie Wojdyły z klubem. W Gdańsku się nie pojawił, a rzeszowianie wystąpili w zaledwie pięcioosobowym składzie.
Trener Janusz Stachyra podał argumenty, dlaczego nie wystąpił Wojdyło. - Czy Patryk by coś wniósł do zawodów? Myślę, że nie. Mateusz Rząsa jeździł najmniej i chciałem dać mu szansę. Patryk Wojdyło ma dużo jazdy i musi odpocząć, bo jest zmęczony - powiedział trener rzeszowskiej drużyny, który w kilku ostatnich meczach stawiał na trzech młodzieżowców.
Tym razem do składu wrócił Marcel Szymko. Jak stoją jego akcje po zdobyciu sześciu punktów? - Po prostu miałem pewne pomysły i trzeba było to sprawdzić. Marcel Szymko będzie jeździł, bo dlaczego miałby siedzieć na ławce. Musiałem dać szanse młodym, ale nic to nie przynosi. Co z tego że w juniorce Patryk Wojdyło robi po 8-10 punktów, jak przychodzi do ligi i przywozi same zera. Dlatego skoro Marcel Szymko wychował się w Gdańsku, to czemu miałby nie wystąpić. Niewykluczone, że pojedzie też z Polonią, bo sobie na to zasłużył. Niech teraz pracuje i jak Mirek Kowalik da mu potrenować, może wyjdzie to na korzyść. Niewielu jest chłopaków, którzy jeżdżą na torze przeciwko swoim - zauważył Janusz Stachyra.
Jest duża szansa, że w kolejnych spotkaniach Stal nie będzie już startowała w aż tak kadłubowym składzie, jak w Gdańsku. - Grajczonek, Morris, Allen, Porsing i Riss mają wolne niedziele do samego końca sezonu. Co z tego, że mamy szeroki skład, jak wystawiamy kadłubowy skład. W takiej sytuacji nawet rezerwy taktyczne nie mają sensu - podsumował Stachyra.
ZOBACZ WIDEO Stadion Orła rośnie w oczach! Trwają rozmowy o dachu