W ostatnich meczach wrocławian brakowało Tomasza Jędrzejaka. Wygląda więc na to, że o ile zdolni do startów będą pozostali seniorzy, ulubieniec kibiców z Dolnego Śląska będzie pełnić rolę rezerwowego. "Ogór" wystąpi jednak w niedzielę w Toruniu. Stanie się tak dlatego, że obowiązki reprezentacyjne ma Andrzej Lebiediew. Łotysz pojedzie ze swoją kadrą w rundzie kwalifikacyjnej do Drużynowego Pucharu Świata.
- Można podejrzewać, że gdyby nie obowiązki Lebiediewa, Tomkowi byłoby trudno o występ w tym spotkaniu. Ma w każdym razie szansę, by się pokazać i oby ją wykorzystał. Wtedy menedżer Rafał Dobrucki będzie miał większy ból głowy, ustalając skład na kolejne spotkania - mówi nasz ekspert, Wojciech Dankiewicz, który na początku sezonu pomagał wrocławianom w roli kierownika drużyny.
Jędrzejakowi będzie zależeć na dobrym występie tym bardziej, że nie ma ostatnio wielu okazji, by pokazać się menedżerowi. - Trudno się Rafałowi dziwić, że stawia na młodszych zawodników. Tomek ma duże doświadczenie, ale umówmy się: jest już bliżej końca, niż początku swojej kariery. Wiatr w żagle złapał ostatnio Szymon Woźniak, a solidne jeździe Lebiediew. Żużel jest jednak tak złożony i nieprzewidywalny, że nie można wykluczyć, że za kilka tygodni wszystko zmieni się o 180 stopni - zaznacza Dankiewicz.
Obecna sytuacja Jędrzejaka jest w każdym razie nie do pozazdroszczenia. Zwłaszcza, że żużlowiec, który nie jeździ, nie zarabia. - Tu nie ma takiego komfortu jak w innych dyscyplinach, gdzie rezerwowy tak czy inaczej otrzymuje swoje wynagrodzenie. Żużlowiec żyje ze zdobytych na torze punktów, dlatego gdy nie startuje, może narastać niepokój i spada komfort psychiczny. Sytuacja takich zawodników jak Tomek Jędrzejak, którzy obecnie nie mają pewnego miejsca w składzie, jest więc nie do pozazdroszczenia. Dobrze, że mówi się o zmianach w przepisach i dopuszczeniu do meczów zawodników z numerem rezerwowym. Może w choć pewnym stopniu rozwiąże to obecny problem - kwituje nasz ekspert.
ZOBACZ WIDEO Powrót żużla do stolicy? PZM gotów pomóc