Wspomnienie finału MPPK sprzed 30 lat. Zawodnicy jechali, choć płacono im grosze

WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Trener Roman Jankowski i Bartosz Smektała
WP SportoweFakty / Łukasz Łagoda / Trener Roman Jankowski i Bartosz Smektała

Trybuny były wypełnione po brzegi, a walka o tytuł i medale była splendorem dla klubów i żużlowców - tak wspominają finał MPPK z 1987 jego uczestnicy, Roman Jankowski z Unii Leszno i Franciszek Jaziewicz z Ostrovii.

Bezapelacyjnym zwycięzcą finału MPPK z 1987 roku została Unia Leszno. Jednym z autorów tego sukcesu był Roman Jankowski. - Jechaliśmy wtedy z Zenkiem Kasprzakiem, a na rezerwie był prawdopodobnie Jan Krzystyniak. Dokładnie nie pamiętam rezerwowego, bo w różnych finałach bywały to inne osoby. Żaden tytuł nie przyszedł nam lekko, choć ten w Ostrowie wywalczyliśmy z dużą przewagą nad rywalami - wspomina legenda leszczyńskiego klubu.

Dawniej finał MPPK był prestiżową imprezą, w której startowali najlepsi polscy żużlowcy. - To był prawdziwy sport. Jechało się dla klubu, dla miasta, walczyło o medale i tytuły mistrzowskie. W głowie się nie mieściło, żeby odmówić startu, a gratyfikacje finansowe były przecież zupełnie inne - zaznacza Roman Jankowski.

Jak sama nazwa zawodów wskazuje, nie liczyły się tylko indywidualne umiejętności żużlowców, ale jazda parowa. - Chodziło o to, by współpracować z kolegą w parze, by jeden na drugiego zwracał uwagę i pomagał sobie na torze. Nie było tak, że wychodzę ze startu i jadę swoje. Czasami trzeba było poczekać za kolegą, przyblokować rywala, by zrobić miejsce partnerowi z pary. Na tym ta sztuka polegała - wspomina Jankowski.

7 maja 1987 roku w finale MPPK w Ostrowie wystartowali także miejscowi żużlowcy w składzie: Jacek Brucheiser, Franciszek Jaziewicz i Ryszard Małecki. - 30 lat minęło, a to szmat czasu. Pamiętam tamte zawody, choć bez szczegółów. Startowaliśmy jako gospodarz finału. Na pewno nie zajęliśmy takiego miejsca, jak chcieliśmy. W stawce dziewięciu finalistów, uplasowaliśmy się na ósmej pozycji. Kluby pierwszoligowe odstawały niesamowicie od drugoligowców. Jak na tamte czasy, staraliśmy sobie jakoś radzić. To była zupełnie inna rzeczywistość niż teraz, kiedy każdy dba o swój sprzęt i przede wszystkim ma otwarty dostęp do części najwyższej klasy. Wówczas tego nie było - wspomina Franciszek Jaziewicz.

Trzy dekady później, najlepsze żużlowe pary ponownie spotkają się w Ostrowie. 23 lipca na Stadionie Miejskim odbędą się Lotos Mistrzostwa Polski Par Klubowych. Ma to być nowe otwarcie tej imprezy i początek odbudowy dawnego prestiżu.

ZOBACZ WIDEO Stadion Orła rośnie w oczach! Trwają rozmowy o dachu (VIDEO)

Komentarze (11)
avatar
sympatyk żu-żla
3.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak to było co mówi Jankowski powyżej, Zawody rangi mistrzostw Polski jakie by nie były jechało się dla prestiżu .Stadiony były zapełnione do ostatniego miejsca.Jechała śmietana Polskiego żużl Czytaj całość
9-krotny DMP
3.07.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
W tamtych czasach finał MPPK to była bardzo ważna impreza.Kluby,składające się głównie z wychowanków wystawiały swoich najlepszych zawodników.Trybuny były wypełnione do ostatniego miejsca już n Czytaj całość