Sokołowski dziwi się Termińskiemu. Ostatni moment, by zareagował

WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Robert Kościecha, Przemysław Termiński
WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Robert Kościecha, Przemysław Termiński

Get Well Toruń ma w dorobku cztery punkty i może spaść z PGE Ekstraligi. Rufin Sokołowski przyznaje, że gdyby był na miejscu Przemysława Termińskiego, na pewno by na coraz gorszą sytuację zareagował.

Czarne chmury zebrały się nad Toruniem. Drużyna Get Well przegrała ostatnio u siebie z Betard Spartą Wrocław i ma obecnie tyle samo punktów co ostatni w tabeli MRGARDEN GKM Grudziądz. Ryzyko degradacji z PGE Ekstraligi jest więc jak najbardziej realne. Niektórzy dziwią się postawie klubowego właściciela, Przemysława Termińskiego, który jak dotąd nie wstrząsnął swoimi podwładnymi.

Zdaniem byłego prezesa Unii Leszno, Rufina Sokołowskiego
organizowanie wspólnego grilla z żużlowcami to za mało. Uważa poza tym, że należałoby się przyjrzeć także innym pracownikom klubu.

- Gdyby moja drużyna przegrywała mecz za meczem u siebie, to nie siedziałbym bezczynnie. Pierwsze co bym zrobił, to przyjrzałbym się personelowi odpowiedzialnemu za przygotowanie toru. Tu muszą być wyciągnięte wnioski, bo jedną porażkę na Motoarenie można zrozumieć. Ale serię już nie. Może osoby, które pracują nad nawierzchnią, należałoby wymienić - zastanawia się Sokołowski.

Były prezes Unii Leszno gościł niedawno w roli widza na toruńskim stadionie i jego zdaniem nie wszystko funkcjonuje jak należy. - Przed sezonem pracowano tam nad torem, by był zdecydowanym handicapem gospodarzy. Wychodzi jednak na to, że wcale tak nie jest. Torunianie przygotowują nawierzchnię tak, że rywale szybko się na niej odnajdują. Gdy drużynie nie idzie, należy wyciągnąć sprzęt, który jest zdolny do zmiany toru. Tymczasem w Toruniu, z tego co zauważyłem, nie ma nawet dobrej polewaczki. Ona raczej psika na tor, zamiast go moczyć. To wiele tłumaczy - mówi Sokołowski.

ZOBACZ WIDEO Stadion Orła rośnie w oczach! Trwają rozmowy o dachu (VIDEO)

Oddzielnym tematem jest natomiast menedżer zespołu, Jacek Gajewski. Nasz rozmówca nie wyklucza, że koncepcja tego szkoleniowca mogła się wypalić. Nie ma jednak gwarancji, że zmiana menedżera przyniosłaby oczekiwane efekty. - By ocenić relacje szkoleniowca z zespołem, musiałbym być wewnątrz klubu. Pewne jest to, że Gajewski jest fachowcem i zna się na żużlu. Czasem następuje po prostu zmęczenie materiału i nie ma już tej chemii, która tworzyła drużynę. Zmiana na tym stanowisku i nowe spojrzenie, jakie dałby nowy menedżer, mogłoby zespołowi pomóc. Nie jest to jednak recepta na wszystko. To, że inny szkoleniowiec zmieni ustawienie par nie sprawi od razu, że zawodnicy odpalą - ocenia Sokołowski.

Przemysław Termiński czasu na przemyślenia ma sporo. Najbliższy ligowy mecz torunian zostanie rozegrany dopiero 30 lipca. Get Well wybierze się wówczas do Leszna. - Jak ma zareagować, to właśnie teraz - kwituje nasz rozmówca.

Źródło artykułu: