Normalnie nie można zrobić zmiany w składzie na DPŚ. Możliwa jest roszada z powodu kontuzji, względnie przyczyn zdrowotnych. Marek Cieślak, trener reprezentacji, nie wyklucza, że skorzysta z tej opcji. - Zdecydowanie powinien to zrobić - komentuje były żużlowiec i trener, Jan Krzystyniak.
- Już wcześniej sugerowałem, że na kilka dni przed finałem dojdzie do zmiany - komentuje Krzystyniak. - A jeśli teraz szkoleniowiec mówi o tym w telewizji, to znaczy, że coś jest na rzeczy. Marek chce przygotować opinię publiczną do roszady, bo ma w odwodzie świetnego i stabilnego Jarosława Hampela, a w czwórce jest zawodnik, który nie gwarantuje niczego.
- Hampela nie przekreśla nawet przegrany finał - stwierdza nasz ekspert. - To nie jest tak, że Jarek nie trzyma ciśnienia w ważnych momentach. Nie dopasował się i nie wyszło. Jeśli jednak pojedzie w finale DPŚ i zdobędzie dwanaście punktów, tak jak w IMP, to wszyscy będziemy mu bili brawo.
- Co do zmiany, to nie ulega dla mnie wątpliwości, że tym najmniej pewnym ogniwem jest Piotr Pawlicki - wyrokuje Krzystyniak. - Może pojechać świetnie, ale równie dobrze może zrobić dwa, trzy punkty, a przecież nie o to chodzi. Dobrze by było, żeby Piotr poszedł do trenera i z ręką na sercu przyznał, że nie ma sprzętu gwarantującego dwucyfrowy wynik w finale. Takie rozwiązanie wzmocniłoby reprezentację sportowo. Nie byłoby też zagrożenia, że siądzie atmosfera. Wszystko w rękach i głowie Piotra. Wiadomo, że wypadki chodzą po ludziach, a jego rozwolnienie wyszłoby nam na zdrowie. Przecież w kadrze mają jechać najlepsi.
ZOBACZ WIDEO MPPK jednak bez obcokrajowców?
Pomijając zasadnosc czarnowidztwa (lub jej brak) to takie rady są baaardzo nieetyczne :-( i nie maja nic wspolnego z duchem sportu :-(
Trene Czytaj całość