Tegoroczny Drużynowy Puchar Świata dla reprezentacji Rosji był trudny, ale i bardzo udany. Drużyna ta wyprzedziła w finale Brytyjczyków i stanęła na najniższym stopniu podium. Gdy zawodnicy odbierali w Lesznie medale, na trybunach słychać było gwizdy. Zdziwiony całym zdarzeniem był Emil Sajfutdinow, który cieszy się dużą sympatią kibiców w tym mieście. Okazuje się jednak, że fani nie gwizdali wcale na jego reprezentację.
Kibice okazali swoje niezadowolenie w momencie, gdy spiker ogłosił, iż do podium z nagrodami dla Rosjan podchodzi wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak (Prawo i Sprawiedliwość). Nie może być mowy o przypadku, ponieważ gdy nazwisko tego polityka wymieniano ponownie, na trybunach znów słychać było gwizdy.
Przebywając na trybunach, spytaliśmy o całe zdarzenie jednego z kibiców, którzy wyrażali swoje niezadowolenie. - Nie podoba nam się, gdy politykę miesza się ze sportem - tłumaczył kibic, który miał na sobie biało-czerwony szalik. Można więc zakładać, że podobną porcję gwizdów otrzymałby każdy inny wiceminister, niezależnie od barw politycznych.
Nie licząc tego incydentu, publiczność w Lesznie zachowywała się jednak wzorowo. Kibice brawami nagradzali w czasie zawodów nie tylko zawodników gospodarzy. Doceniano także odważne akcje rywali, w tym Antonio Lindbaecka. Co może cieszyć, w czasie turnieju nie odpalono też żadnych środków pirotechnicznych.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody (WIDEO)