Najpierw, po zremisowanym przez Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa spotkaniu z MRGARDEN GKM-em Grudziądz (45:45) dowiedzieliśmy się o kłótni o pole startowe w ostatnim biegu pomiędzy Rune Holtą a Leonem Madsenem. Teraz, po przegranej biało-zielonych z Fogo Unią Leszno (38:52), Lech Kędziora na konferencji prasowej stwierdził, że brakuje mu ludzi do pracy przy torze, wyjawił też prywatne problemy jednego z toromistrzów. Na te słowa stanowczym oświadczeniem zareagował prezes klubu Michał Świącik. I generalnie zrobił się ambaras, bo obie sprawy negatywnie wpłynęły na wizerunek Lwów.
A przecież do tej pory tak wszyscy w Częstochowie zachwalali atmosferę. W klubie nadal twierdzą, że nic w tej materii się nie zmieniło. Prezes Świącik w rozmowie z nami przekazał, że wyjaśnił sobie z trenerem Kędziorą tę "niefortunną wypowiedź", szkoleniowiec miał przyznać, że przesadził i teraz będzie inaczej. Radykalne ruchy, jak zwolnienie trenera, nie wchodzą w grę. - To jak w małżeństwie. Nie ma takiego, w którym nie dochodzi do różnicy zdań - oznajmił Świącik.
Dla dobra częstochowskiego klubu szkoda tylko, że ta dyskusja przebiegła w mediach, z czym sternik Włókniarza się zgodził. Zresztą nie tylko on. Michał Finfa, dyrektor klubu, uważa tak samo. - W kwestii nieporozumienia na linii prezes - trener, sprawa jest już zupełnie lakoniczna z uwagi na to, że takie sprawy jak ta o pracownikach klubowych nie powinna być w ogóle poruszona na forum publicznym. Trener powiedział w mediach A, to prezes musiał powiedzieć B. Wierzę, że cała ta sprawa zostanie jednak przeniesiona do gabinetu prezesa, a temat zakończony stosownym rozwiązaniem. Na całe szczęście dla naszego zespołu nastała teraz przerwa w rozgrywkach ligowych, która wprowadzi spokój i chwilę oddechu dla nas wszystkich. Mamy dwa tygodnie na dobre przygotowanie się do zawodów z Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra - oznajmił.
Michała Finfę o komentarz poprosiliśmy nieprzypadkowo, bo w trakcie ligowych meczów pełni rolę kierownika drużyny. Automatycznie stał się zatem łącznikiem między zarządem a zespołem. I nie był też stroną w tych "nieporozumieniach", bo jego zdaniem nazywanie obu spraw "konfliktami" to grube nadużycie. - Rzeczywiście, na światło dzienne wyszły dwie sprawy, które dotyczą wnętrza naszego klubu - stwierdził Finfa i odniósł się też do wspomnianej sprzeczki między Holtą a Madsenem. - Temat jest prosty i zupełnie już przez nas rozwiązany. W sporcie żużlowym, gdy mamy styczność z dużą presją, czasami takie sytuacje się zdarzają i tego nie unikniemy. Cieszy przede wszystkim to, że pomimo krótkiej wymiany zdań i poglądów w czasie meczu z GKM-em Grudziądz na następnym meczu z Unią Leszno obaj zawodnicy naszej drużyny spędzali chyba najwięcej czasu właśnie ze sobą przed, w trakcie oraz po zawodach. To świadczy o absolutnym braku jakiegokolwiek konfliktu pomiędzy obiema stronami - powiedział.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody (WIDEO)
- Jednakże, sprawa ta dała do zrozumienia przede wszystkim trenerowi jako osobie mającej wpływ na decyzje personalne w czasie zawodów jasny sygnał, że to co przynosiło efekty do tej pory już przestało zdawać egzamin. Zawodnikom pozostawiono chyba zbyt dużą swobodę w dialogu przed biegami nominowanymi. Do tej pory świetnie to się sprawdzało, o czym świadczyły nasze wyniki sportowe oraz organizacyjne wewnątrz drużyny, lecz całe to zamieszkanie pozwoliło nam spojrzeć na to nieco inaczej i wyciągnąć wnioski na przyszłość - dodał Michał Finfa.
Ponadto zaznaczył, że sytuacja drużyny w PGE Ekstralidze jest dobra. Włókniarz wygrał 3 mecze, jeden zremisował i najprawdopodobniej utrzyma się w elicie (tym bardziej, jeśli odebrane zostaną punkty klubowi z Rybnika). - Pragnę jednak wszystkich uspokoić i cofnąć w czasie pamięcią o trzy miesiące. Z uwagi na to, że przed sezonem nasz Włókniarz był skazywany przez większość ekspertów na porażkę i degradację, my jednak dzielnie walczymy i do tej pory skutecznie próbujemy realizować nasz plan jakim było w tym sezonie utrzymanie się w PGE Ekstralidze. W tym momencie realizacja naszego planu wydaje się być na wyciągnięcie ręki i aby postawić ostatnią kropkę nad "i", naszemu klubowi potrzebny jest spokój.