Michał Wachowski, WP SportoweFakty: Panie Dawidzie, można było dość często oglądać pana w Ostrowie Wielkopolskim. Czy ma to związek z Kamilem Brzozowskim?
Dawid Kownacki: Tak, Kamil to mój najbliższy przyjaciel. To głównie z jego powodu bywałem wiele razy w Ostrowie. Kiedy tylko mogę, to pojawiam się u niego na zawodach czy treningach. Dużo rozmawiamy i śmiejemy się, ale nie tylko. On zdradza mi niuanse dotyczące żużla, a ja staram się go wspierać. Cieszę się, że wystartuje teraz wraz z Ostrovią w finale MPPK. Mam komu kibicować.
Pochodzi pan jednak nie z Ostrowa, a z Gorzowa. Trzyma pan kciuki za Stal?
- Można powiedzieć, że jest to mój klub. To na żużlu w Gorzowie się wychowałem i od małego chodziłem na mecze ligowe. Teraz mam oczywiście mniej czasu i rzadziej tam się pojawiam, ale śledzę uważnie rozgrywki Ekstraligi. Stal została więc dla mnie drużyną numer jeden.
Czy speedway to obok piłki nożnej pana najważniejsza dyscyplina? Pamiętam, że w przeszłości potrafił pan zrezygnować z oglądania finału Ligi Mistrzów, by wybrać się na żużel.
- Tak, zdarzyła mi się taka sytuacja. To było dzień przed meczem mojej drużyny - Lecha Poznań, z Wisłą Kraków. Postanowiłem, że nie będę myśleć 24 godziny przed zawodami o piłce. Wolałem odreagować i zrelaksować się, wybierając się na żużel. Pamiętam, że był to półfinał Drużynowego Pucharu Świata w Gnieźnie. Nie żałuję, bo były to naprawdę fajne zawody. Poza tym zawsze, gdy miałem wolne, staram się pojawiać na stadionach żużlowych. Nie ukrywam, że obok piłki, jest to moja ulubiona dyscyplina.
A czy będąc dzieckiem, nie myślał pan o tym, by zamiast piłką nożną, zając się jazdą na żużlu?
- Prawdę mówiąc, nie zastanawiałem się nad tym. Pamiętam, że od pierwszej wizyty na stadionie żużel mnie fascynował, ale grać chciałem tylko w piłkę. Cały czas interesowałem się jednak żużlem. Teraz jestem nawet bliżej tej dyscypliny. Miałem okazję poznać niuanse tego sportu i przyjrzeć się z bliska, na czym polega jazda na motocyklu żużlowym. Doceniam tych zawodników, bo w przeciwieństwie do piłki, tu nie chodzi tylko o umiejętności. Kluczowe znaczenie ma sprzęt. To drogi, a czasem też niebezpieczny sport.
ZOBACZ WIDEO Piotr Szymański: MPPK spadły z rangą. Teraz można zrobić coś fajnego (WIDEO)
Został pan jednym z patronów Mistrzostw Polski Par Klubowych w Ostrowie. To dobra lokalizacja, by rozegrać te zawody?
- Jak najbardziej. Można powiedzieć, że MPPK wraca do żywych, bo organizatorzy starają się odbudować rangę tej imprezy. Można porównać to do sytuacji w Ostrowie. Wiemy, że tamtejszy ośrodek miał problemy i nie startował przez sezon. Teraz wrócił i ma się całkiem dobrze. Sądzę więc, że ostrowscy kibice, którzy są głodni żużla na najwyższym poziomie, w niedzielę wypełnią stadion. Widowisko powinno być dobre, bo tamtejszy tor jest dobry do ścigania i ma wiele ścieżek. Stawka jest mocna, ale kto wie, może gospodarze sprawią niespodziankę? Dla mojego przyjaciela, Kamila, będzie to dobry sprawdzian. Będzie mógł się przekonać, w jakim miejscu teraz się znajduje.
Chciałem na koniec spytać pana o Ekstraligę. Wielu kibiców zastanawia się, kto zdaniem Dawida Kownackiego zostanie w tym roku mistrzem Polski.
- Jako rodowity gorzowian jestem za Stalą Gorzów. Drużyna przegrała teraz w Grudziądzu i wygląda na to, że pojawił się lekki kryzys. Ale może i dobrze, że nastąpiło to teraz? Dzięki świetnej jeździe na początku sezonu play-offy i tak są pewne. Najważniejsze jest przecież to, by szczytowa forma przyszła we wrześniu. Łatwo o tytuł na pewno nie będzie. Uważać trzeba moim zdaniem zwłaszcza na Spartę Wrocław. Ciekaw jestem tego najbliższego meczu tych drużyn w Gorzowie, bo zobaczymy w jakim kto jest miejscu. Nie można lekceważyć też Unii Leszno i Falubazu. Każda z tych czterech drużyn może wygrać z każdą, więc wszystko może się zdarzyć. Liczę w każdym razie na to, że tytuł po raz drugi z rzędu trafi do Gorzowa.