Marta Półtorak. Półtora okrążenia: Stalo nie lekceważ baraży (felieton)

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Radość braci Lampartów po podwójnym zwycięstwie
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Radość braci Lampartów po podwójnym zwycięstwie

- Apeluję do działaczy Stali, by nie lekceważyć rywala. Łatwo można się na tym przejechać. Nikt nie chce w Rzeszowie najniższej klasy rozgrywkowej i ja też jej nie chcę - pisze Marta Półtorak w swoim najnowszym felietonie.

"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

W końcówce sezonu Stal Rzeszów zaczęła w końcu wygrywać. Nie wiem czy zwycięstwa nad Polonią Bydgoszcz i osłabionym Lokomotivem Daugavpils można zaliczyć do sukcesów. Niemniej, wynik drużyny w Pile to już z pewnością miła niespodzianka. Przekrój całego sezonu oceniać mi jednak ciężko. Kibice wyobrażali sobie inny, lepszy wynik drużyny. Sama, jako kibic nie jestem zadowolona z wyniku sportowego. Baraże to nie spacerek. One zadecydują o byciu bądź niebyciu na zapleczu PGE Ekstraligi.

Trzeba poruszyć kwestię, która mocno wpływa na postawę drużyny. Chodzi mi o atmosferę. Niefajne jest, kiedy kapitan Dawid Lampart obwinia 18-letniego Patryka Wojdyłę za brak punktu bonusowego. Wojdyło jest młodym człowiekiem. Trudno liczyć na to, aby właśnie ten młodziutki zawodnik ciągnął wynik zespołu. Stawianie go w pozycji seniora jest nie fair. Jeśli już, to Lampart powinien się tym chłopakiem zaopiekować, pomóc. Kapitan jest od gaszenia pożarów w drużynie, a nie ich wzniecania.

Inna sprawa, że osoba trenera Janusza Stachyry również pozostaje dla mnie kontrowersyjna. Ktoś, kto zadecydował o sprowadzeniu Janusza musiał zdawać sobie sprawę jaki to typ człowieka. Dla mnie to nie jest atut dla drużyny. Z pewnością to dobry trener, ale nie przy obecnej sytuacji Stali. Drużyna potrzebuje kogoś, kto potrafi zachęcić juniorów do jazdy. Oni muszą mieć stworzone odpowiednie warunki, nie tylko finansowe.

ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca komisarza toru

Młodzi zawodnicy potrzebują bardziej opiekuna, a nie osoby wymagającej. Ostra osobowość sprawdza się przy ukształtowanych zawodnikach. Natomiast drużyna budowana w oparciu o młodych zawodników potrzebuje typowego coacha. Co raz częściej mamy system z osobnym menedżerem i osobnym trenerem. Taka jest teraz tendencja. Menedżer zajmuje się pierwszym zespołem, taktyką drużyny, zaś trener sprawuje pieczę nad juniorami. Jeśli danemu młodzieżowcowi nie idzie, to trener wsiada na motocykl i pokazuje mu jak ma jeździć.

Martwi mnie jeszcze jedna rzecz. Kiedy słyszę, że ktoś jest spokojny o wynik sportowy, to jestem zaniepokojona. Mam na myśli słowa Janusza Stachyry, który stwierdził że Stal nie ma z kim przegrać w barażach. Nie lekceważy się przeciwnika. W 2005 roku moja drużyna podejmowała ekipę z Krosna. Znajdowaliśmy się wówczas na dwóch przeciwległych biegunach ligi. Krośnianie jechali słabo, ale w tym spotkaniu mocno nas zaskoczyli i postraszyli. Mecz zakończył się wprawdzie naszym zwycięstwem, choć było nam bardzo ciężko.

Wiem co mówię, bo sama kiedyś przechodziłam baraże. Te z 2008 roku zakończyły się dla nas bardzo przykro. Trafiliśmy na Wybrzeże Gdańsk i spadliśmy z Ekstraligi. Rzuciliśmy na te spotkania nasze wszystkie siły, jechaliśmy w najmocniejszym składzie, ale mimo to się nie udało. Taki jest sport. Dlatego apeluję do działaczy Stali, by nie lekceważyć rywala. Łatwo można się na tym przejechać. Nikt nie chce w Rzeszowie najniższej klasy rozgrywkowej i ja też jej nie chcę. Będę trzymać kciuki za drużynę i życzę jej utrzymania.

Oczywiście, pomiędzy zespołami z Nice 1. Ligi Żużlowej a 2. Ligi jest pewna dysproporcja. Ale czy na tyle duża? Przecież wielu zawodników z 2. Ligi poradziłoby sobie w wyższej klasie rozgrywkowej. Znam też żużlowców z Nice 1.LŻ, którzy wcale nie stanowiliby o sile swoich zespołów na niższym szczeblu. W barażach będzie się liczyć szereg czynników i to one zadecydują o tym czy Stali uda się utrzymać.

Marta Półtorak

Źródło artykułu: