Do zakończenia rundy zasadniczej PGE Ekstraligi pozostały dwie kolejki. Już w najbliższą niedzielę MRGARDEN GKM Grudziądz zmierzy się z Fogo Unią Leszno, a następnie uda się na wyjazdowe spotkanie do Torunia. Jeśli zespół prowadzony przez Rafała Kempińskiego myśli o utrzymaniu się wśród najlepszych, musi wygrać jeden z najbliższych meczów.
- Zgadza się. Broni nie składamy. Będziemy walczyć, aby wygrać z Lesznem, ale wiemy i zdajemy sobie sprawę, że Unia to mocny przeciwnik. Na pewno nie będzie łatwo. Podchodzimy do tego meczu bardzo zmotywowani. Nawet podwójnie - zapowiada Rafał Okoniewski.
Jeszcze kilka tygodni temu wydawać się mogło, że GKM jest skazany na spadek z najwyższej klasy rozgrywkowej. Na początku sezonu drużynę dotknęła kontuzja Tomasza Golloba, regres formy zanotował Antonio Lindbaeck. Grudziądzanie zdołali się jednak odbudować. - Myślę, że moja dyspozycja w tym sezonie zaważyła. Na początku nie było moich punktów. Zawsze coś się działo, później przytrafiła mi się kontuzja i długi powrót do zdrowia. Do dzisiaj to odczuwam, ale nie przeszkadza mi to w jeździe. Czuję komfort jazdy. To wszystko się składa na tę przemianę naszej drużyny - analizuje doświadczony żużlowiec.
W poprzednich sezonach GKM potrafił maksymalnie wykorzystać atut własnego toru. Na początku roku tego nie było, z czego wzięły się problemy grudziądzkiej drużyny. Okoniewski przekonuje, że zespół ma to już za sobą. - Poukładaliśmy sprawy sprzętowe. Myślę, że mamy to na tyle ogarnięte i jesteśmy dopasowani, szczególnie u siebie. W końcu żużel to są zawody drużynowe i każdy musi punktować - twierdzi.
ZOBACZ WIDEO Maciej Polny: To się należy kibicom