Jack Holder w meczu Get Well Toruń - Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa (41:49) nie wypadł już tak dobrze jak w debiucie w Lesznie. Od połowy zawodów jego motocykl zaczął szwankować. Niestety, w trakcie meczu nie udało się ustalić, dlaczego moc jednostki napędowej spadła. Dopiero po tym, jak silnik obejrzał tuner Ryszard Kowalski okazało się, że guma mocująca gaźnik przegrzała się i pękła.
Taka usterka powoduje, że do gaźnika dostaje się lewe powietrze. Część działa sprawnie, o ile wlatuje do niej odpowiednio zmieszane paliwo i powietrze. W przypadku przegrzania i pęknięcia można być pewnym, że proporcje zostają zakłócone. Mieszanka, którą dostaje gaźnik nie jest idealna, więc moc spada.
Generalnie usterkę można było wykryć w trakcie zawodów. Gdyby któryś z mechaników Holdera poruszył gaźnikiem, to zauważyłby, że jest on lekko poluzowany. W takich sytuacjach wystarczy dobry klej i cała maszyneria znowu sprawnie działa. Inna sprawa, że trudno mówić o jakiejś winie Jacka, czy też jego teamu. Zawodnik czuł, że coś jest nie tak, ale zwyczajnie mógł nie wpaść na to, że chodzi o gaźnik. Zwłaszcza, że działał w warunkach meczowego stresu.
Oczywiście tuner usunął usterkę, więc jest szansa, że w najbliższym meczu z ROW-em Rybnik będzie szybszy. Warto dodać, że toruński klub szuka też rozwiązań sprzętowych dla Chrisa Holdera. Do meczu z Włókniarzem szykował się z pomocą tunera Petera Johnsa, ale to nic nie pomogło. Silniki były kiepskie i Chris musiał pożyczyć sprzęt od Adriana Miedzińskiego.
ZOBACZ WIDEO Artur Siódmiak wielkim fanem żużla (WIDEO)