- Przede wszystkim jestem zadowolony z faktu, że na trybunach nie było gdzie szpilki wsadzić - mówi Robert Dowhan, były prezes Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra. – Takiej frekwencji nie mieliśmy od czasu pamiętnego finału z Unibaksem Toruń w 2013 roku. W ogóle cała ostatnia kolejka odbyła się przy komplecie publiczności, co pokazuje, że żużel ma się dobrze.
Falubaz chyba jednak nie ma się dobrze. Pojawiły się publiczne narzekania zielonogórskich zawodników na tor. Alex Zgardziński powiedział wprost, że nawierzchnia znowu nie była sprzymierzeńcem drużyny. - Nie jestem technicznym, więc trudno mi to oceniać - mówi Dowhan. - Zwykle jest tak, że jak nie wychodzi, to zawodnicy narzekają na tor albo szukają wymówek związanych ze sprzętem. Według mnie tor nie był zły, bo mieliśmy piękne ściganie do końca. I nie można mówić, że naszym przeszkadzał, bo jednak Dudek zrobił piękną akcję w czternastym biegu.
Czy Falubaz gaśnie w oczach? - Ostatnio jest faktycznie tak, że najpewniejszym punktem stał się ten, na którego prawie nikt nie liczył, czyli Jarosław Hampel - ocenia Dowhan. - Będzie jednak zaraz krótka przerwa, pozostali zawodnicy odpoczną, zbiorą siły i wrócą na właściwe tory. Żadna sytuacja nie trwa wiecznie. Mamy mocny sztab szkoleniowy, który będzie pracował na to, żeby medalowa rywalizacja była dla nas udana. Pamiętajmy, że play-off, to całkiem inna zabawa niż sezon zasadniczy. Wówczas o wszystkim zapominamy, oddzielamy kreską i jedziemy praktycznie od nowa. Będę kibicował Falubazowi i trzymał kciuki za dobry wynik.
ZOBACZ WIDEO Ryszard Czarnecki: Ta impreza ma stałe miejsce w kalendarzu żużlowym (WIDEO)
Zastanawiam się kto zapominamy?