W rybnickim speedwayu nadeszło nowe

Nowy Zarząd, nowe logo, nowa "stara" nazwa, nowi zawodnicy, nowy trener, krótko mówiąc same nowości w tegorocznym sezonie w rybnickim żużlu. Co za tym idzie, przyszła zupełnie nowa jakość nie tylko drużyny, nie tylko widowiska, ale i organizacji oraz tworzenia spektaklu. Efekt? Inauguracja na +2 w Gnieźnie i wygrana z faworyzowanymi Żurawiami +4 na własnym owalu przy udziale kompletu publiczności. Strach się bać, co będzie się działo w niedzielę na Jaskółkach.

W tym artykule dowiesz się o:

- Dajcie nam sto dni, a my w tym czasie zrobimy wszystko, żeby kolejny sezon w Rybniku był zupełnie inny od tych poprzednich - mówił po objęciu stanowiska Prezesa klubu Michał Pawlaszczyk. Prezes słowa dotrzymał i już po pierwszych dwóch meczach sezonu żużlowego 2009 można powiedzieć, że nastała nowa jakoś klubu z ulicy Gliwickiej w Rybniku. Czy nastanie również nowa era? Wszyscy marzą o tej erze z przeszłości.. Erze medalowej, ale do tego daleka droga.

Nowości przed sezonem w klubie w zasadzie nie było końca. Zaczynając od Prezesa na toromistrzu kończąc. Pierwszym krokiem była zmiana nazwy. Tutaj nie było nowości, a powrót do przeszłości. Powrót do tradycji, której tak bardzo w Rybniku wyczekiwano. Do nazwy klubu powrócił bowiem człon ROW, która kojarzy się wszystkim sympatykom żużla w Polsce z rybnickim teamem. Zatem mocne uderzenie na dzień dobry.

Kolejną nowością była wymiana kadry. Postawiono na młodych, na walecznych, na ambitnych. Postawiono na sprawdzonego w Rybniku już nie raz, bo przecież wychowanka klubu, Mariusza Węgrzyka. W składzie pozostał Giza oraz Mistrz Świata w juniorskim teamie Michał Mitko. Z pewnością szkoda Toninho czy Świdra, ale sprawa postawiona uczciwie - nie było pieniędzy, więc po co na początku już kopać sobie dołki pod samym sobą i robić długi? A nóż w przyszłości na Śląsk jeszcze powrócą..

Nową jakość zespołu można było zauważyć już w Gnieźnie. Dobra atmosfera, pomagający sobie zawodnicy, emocje, kapitalny Gizatullin w 14 biegu, kapitalny Węgrzyk w całym meczu i zwycięstwo na inaugurację u beniaminka. Beniaminek, jak to beniaminek. Pierwszy mecz u siebie, euforia po awansie dodawała w dalszym ciągu powera, kibiców mnóstwo.. Ciężki wyjazd, ale zakończony powodzeniem. Wszyscy ucieszeni, a najbardziej chyba spora liczba fanów, która wybrała się do Gniezna wspierać swoich raiderów. Zaufała nowym władzom, pokazała, że ufa również nowym lewoskrętnym, a Ci odwdzięczyli im się efektownym widowiskiem z sukcesem na koniec.

Druga kolejka. W Rybniku melduje się faworyzowany team Marmy Hadykówki Rzeszów. Kandydat do awansu w składzie z tercetem byłych rybniczan naczelne z Maciejem Kuciapą, który w ubiegłym sezonie był Rekinem, i Mikaelem Maxem, rekordzistą rybnickiego obiektu. Jak nowość to nowość. Jednakowe kevlary i ta sama drużyna co w Gnieźnie. Mobilizacja, walka, ambicja i piorunujący początek. Żeby nowości nie było końca, to i rekord toru został pobity. Ronnie Jamroży, jeden z nowych w rekinim stadzie, w biegu czwartym, zostawił za plecami Maxa, którego rekord do tego momentu widniał w programach. Od następnej niedzieli będzie już wynik Jamrożego, który pobił najszybsze cztery kółka o prawie sekundę.

Nowe przyciągnęło niesamowitą liczbę fanów. Dawno już na stadionie przy Gliwickiej w Rybniku nie było takiego tłumu. Ludzie jednak mieli co robić. Ogródek przed stadionem, na stadionie punkty gastronomiczne, stoiska z gadżetami i pamiątkami, miejsce dla zabawy dla dzieciaków - pomyślane i dobrze zorganizowane, a to kolejny magnes dla kibiców. Następnym magnesem z pewnością był końcowy wynik, gdyż rzeszowskie Żurawie odjechały z bagażem -4 co uznać należy za niespodziankę. Co cieszy bardziej. Byli rybniczanie, na tle obecnych, wypadli fatalnie. Max wywalczył 3 oczka, Kuciapa zaledwie 1.. Szkoda zwłaszcza Maćka, który w poprzednim sezonie wkładał całe swoje serce w wynik rybnickiego teamu.

Fajnie znowu było zobaczyć ścigających się po torze Eugeniusza Skupienia i Antoniego Fojcika, Szkoda tylko, że już nie na motorze, a na traktorach równających tor. Trzeba przyznać, że jazdy parą nie zapomnieli i radzili sobie całkiem przyzwoicie.

Co to wszystko oznacza dla rybnickiego zespołu? Barwną przyszłość? Każdy pamięta spotkanie z tarnowską Unią, który zgromadził na stadionie multum ludzi, którzy cieszyli się z awansu do Ekstraligi. Teraz rybnicki RKM ROW i tarnowska Unia znajdują się na czele pierwszoligowej tabeli i oba te zespoły nie doznały jeszcze porażki. W najbliższą niedzielę, oba te zespoły spotkają się kolejny raz w Rybniku. Czy i tym razem ludzi będzie więcej niż miejsc na stadionie? Wydaje się, że taki scenariusz może być bardzo prawdopodobny, bo zaufanie kibiców rośnie w siłę. Dawno w Rybniki Rekiny nie pokonały faworyzowanego zespołu, a częściej niż takie miłe niespodzianki przytrafiały się zdecydowanie wpadki.

Nowa jakość to nowe wyzwania. Jak do tej pory z tymi wyzwaniami Zarząd klubu radzi sobie Bardzo dobrze. Po meczu z Marmą Hadykówką Prezes Pawlaszczyk mówił, że był to ich pierwszy raz w organizacji takiej imprezy i były małe niedociągnięcia. Panie Prezesie - wynik i emocje wynagrodziły w pełni te najmniejsze niedociągnięcia. Zapału i chęci do pracy chyba nie zabraknie po takim początku, zatem pozostaje tylko powiedzieć: Oby tak dalej! Prosimy o jeszcze!

Komentarze (0)