Tai Woffinden rozpoczął sezon z dużymi problemami sprzętowymi. Tuner, który dał mu dwa złote medale w Grand Prix, czyli Peter Johns, nie potrafi w tym roku zrobić zawodnikowi szybkich silników. Woffinden chcąc ratować wynik uderzył do innych mechaników. Już w GP Szwecji w Malilli startował na sprzęcie Flemminga Graversena. W ostatniej, sobotniej rundzie GP w Gorzowie ponownie skorzystał z silnika Duńczyka. Był z niego zadowolony, ale wciąż szuka innych rozwiązań.
Anglik zapukał ostatnio do drzwi naszego tunera Ryszarda Kowalskiego. Efekt był piorunujący. Woffinden wygrał turniej o Łańcuch Herbowy w Ostrowie bez straty punktu. - Znalazłem w końcu to, czego szukałem u nowego tunera - mówił Tai w trakcie zawodów, więc można się domyślać, że ta współpraca będzie kontynuowana. Nie jest wykluczone, że Woffinden w GP będzie żonglował silnikami dwóch tunerów. Z drugiej strony trzeba pamiętać też o lidze. W ostatnim meczu Betard Sparty Wrocław Anglik włożył do ramy silnik Johnsa, ale na torze znowu nic mu nie zagrało. Teraz, mając Graversena i Kowalskiego, nie będzie już musiał eksperymentować z jednostkami napędowymi swojego rodaka.
Zawodnicy startujący na silnikach Kowalskiego zdobyli trzy tytuły mistrza Europy (dwa razy Emil Sajfutdinow i raz Nicki Pedersen dop. red.). Teraz najlepszy krajowy tuner ma chrapkę na pierwszy złoty medal w GP. I nie jest to niemożliwe. Woffinden ma tylko osiem punktów straty do liderującego Jasona Doyle'a. Mając rakietowe silniki od Kowalskiego, Woffinden ma duże szanse na odrobienie strat. Pamiętajmy, że Kowalski w walce o tytuł może tez liczyć na Macieja Janowskiego i Bartosza Zmarzlika.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla
Od kiedy miejsce tuningu oznacza miejsce produkcji?