Tai Woffinden zaskoczył Patryka Dudka. Tego się kompletnie nie spodziewał

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Patryk Dudek w Grand Prix
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Patryk Dudek w Grand Prix

Podczas GP Polski w Gorzowie Wielkopolskim w półfinałach startowało trzech Polaków. Do finału wjechało dwóch, a na podium stanął Patryk Dudek. Żużlowiec Falubazu był blisko swojego pierwszego triumfu, ale musiał się zadowolić drugim miejscem.

Patryk Dudek gorzowską rundę Grand Prix zakończył na drugiej pozycji. Polak na pewno jest zadowolony, choć początkowo w finale jechał na prowadzeniu. Ostatecznie jednak na metę jako pierwszy wjechał Tai Woffinden. - Nie spodziewałem się ataku Tai'a na pierwszym okrążeniu po szerokiej. Nie czułem się na tyle szybki, aby jechać po zewnętrznej, dlatego jechałem bliżej krawężnika. Na pewno jak mnie mijał, to widziałem jeszcze cień nadziei, że uda mi się odbić pierwsze miejsce. Tajski był jednak szybszy i to potwierdził, bo mi odjechał - ocenił drugi zawodnik GP Polski. - Na pewno szkoda, bo była szansa na wygranie pierwszego turnieju GP, do tego by się to wydarzyło w Polsce. Ale i tak jestem zadowolony, bo wjechałem do finału i zmazałem plamę po Malilii - dodał.

Żużlowiec Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra musiał się jednak sporo napracować w czasie zawodów, aby w ostatnim wyścigu wieczoru pojechać. - Patrząc przez pryzmat całego turnieju, to najważniejsze było szukanie prędkości. Priorytetem był awans do półfinału. Ostatnia seria decydowała i jechaliśmy, żeby przeżyć. To była straszna loteria. Ostatnim biegiem udało się wskoczyć do ósemki. Dzięki temu udało nam się coś zmienić, czułem się szybki. Ale wtedy Tajski też wygrał ze mną start. Nie było jednak źle, bo wiedzieliśmy, że jeśli awansuje do półfinału, to sobie poradzę i pojadę w finale - przyznał 25-latek. - Zdziwiłem się też wyborem Jensena w półfinale, bo wybrał biały kask. Zapaliła mi się lampka, że mam pierwsze pole. Ale to i tak nie dawało gwarancji na sukces. Wiedziałem, że jak mnie Woffinden zamknie, to mnie chłopaki wyprzedzą po zewnętrznej - dodał.

Nie tylko podczas Grand Prix Polski w Gorzowie Wielkopolskim, ale także i w całym sezonie "Duzers" poszukuje odpowiedniej prędkości, która gdzieś zaginęła w przerwie zimowej. - Cały sezon się powtarzam. Słyszę od ludzi, że Dudek narzeka, ale taka jest prawda. W zeszłym sezonie trafiliśmy z dwoma silnikami i jechaliśmy jak z nut. W tym roku jest sześć jednostek i cały czas poszukujemy czegoś, żeby było jak najlepiej. Narzekam trochę, bo wiem jak jest. Gdyby było jak w tamtym roku, to byłoby pięknie - wyjaśnił.

Wielu zawodników podczas tego weekendu narzekało na przygotowanie gorzowskiej nawierzchni. Podobnie było w przypadku Patryka Dudka, który nie mógł zrozumieć dlaczego tor był taki, a nie inny. - Najpierw w drugiej serii robię najlepszy czas dnia, a później nie polewają w ogóle toru i nagle on się przesusza, warunki się zmieniają i jestem ostatni. Gorzowski owal się zmieniał. Każdy wie, że ta nawierzchnia jest inna, niż była na początku sezonu. Moje zapiski z memoriału, derbów czy finału IMP poszły "jak krew w piach". To jest ciężki tor do rozgryzienia. Później decydował już głównie start - stwierdził obecnie trzeci zawodnik klasyfikacji przejściowej GP. - W ostatniej serii wewnętrzne pola chodziły, a na początku przede wszystkim czwarte pole było fajne. Po "zerówce" spoglądałem na rywali i każdy wygrywał z zewnętrznego - dodał.

Gorzowską rundę GP obejrzało z trybun 17 tysięcy kibiców. Fani czarnego sportu wspierali przede wszystkim Polaków, co odczuli także zawodnicy. - Wydaje mi się, że w Gorzowie była lepsza atmosfera, niż na Stadionie Narodowym w Warszawie. Porównując oba obiekty, to "Jancarz" jest kameralny, ale lepiej niesie się echo i jest lepszy kontakt z kibicami, bo jest bliżej do nich. Wydaje mi się, że kibice dobrze się bawili. Jak Polak wygrywał bieg, to było głośno w parkingu. Na pewno wrażenie są lepsze, niż z Warszawy, bo tam nikogo nie słyszeliśmy, bo byliśmy pod ziemią - ocenił żużlowiec Falubazu.

ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze

Do końca rywalizacji o tytuł mistrza świata pozostały już tylko cztery rundy. Patryk Dudek obecnie jest trzeci i traci cztery "oczka" do Jasona Doyle'a, który jest liderem. - Zaczyna się robić ciasno, będzie się działo. Fajnie by było do końca co najmniej tak punktować. Ważne, żeby nie zaliczyć żadnej wtopy, bo to może zdecydować o końcowym rezultacie. Zobaczymy jak się potoczy ten sezon - zakończył.

Komentarze (33)
avatar
stalowy holender
27.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
sranie w banie , podium mialo byc Monstera i staneli naglowie zeby tak bylo .na treningu tor sie rozpieprzyl , na mecz zrobili tragedie .
to byl rewanz za dwukrotne lanie jakie Fogo (Bartek i
Czytaj całość
avatar
Kaźmirz Bendke
27.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
TURNIEJ I POLACY BYLI WSAPNIALI ...BRAWO DUDEK ....powoli - coraz wyżej tak trzymac .....byle bez kontuzji... 
avatar
Doyley_69_FALUBAZ
27.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Duzers zawsze zostawia miejsce. Tai mial jakas rakiete pod siedzeniem. 
avatar
Baribal75
27.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ważne że dwóch naszych było na podium 
KACPER.U.L
27.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Dudek nie wygrał ale najważniejsze,że pokazał miejsce w szeregu miejscowemu szeryfowi,Bartkowi.Punkt widzenia listonoszy od mordeczek które brzydzą się zgłaszaniem:)PS.Brawo Polacy.