Łukasz Banaś: Włókniarz złoży ofertę Maksymowi Drabikowi. Chcemy, żeby wrócił (rozmowa)

Za rok Włókniarz ma dostać więcej pieniędzy z miasta. W planach jest budowa drużyny na play-off. Numerem 1 na liście życzeń jest Maksym Drabik. Mówi nam o tym Łukasz Banaś, częstochowski radny mocno wspierający klub.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Maksym Drabik na pierwszym planie WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Maksym Drabik na pierwszym planie

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Miasto wyłożyło w tym roku dwa i pół miliona na Włókniarza. Zespół się utrzymał w PGE Ekstralidze, więc rozumiem, że inwestycja się opłaciła?

Łukasz Banaś, radny miasta Częstochowa, były prezes Stowarzyszenia CKM Włókniarz: Zdecydowanie tak. Plan był taki, żeby się utrzymać, a tymczasem otarliśmy się o play-off. Walczyliśmy o czwórkę do końca, więc można powiedzieć, że ta inwestycja zwróciła się z nawiązką.

Trochę tylko szkoda, że poza juniorami, tak mało było akcentów częstochowskich we Włókniarzu.

Nie mieliśmy wielkiego wyboru. Hubert Łęgowik i Artur Czaja, nasi wychowankowie, sami zdecydowali się na jazdę w niższej lidze. Myśleliśmy też o Maksymie Drabiku, ale on zdeklarował się, że zostaje we Wrocławiu. Zobaczymy, co zrobi w tym roku. Oczekiwania są takie, żeby wrócił i będziemy z nim o tym rozmawiali.

Myśli pan, że to realne, żeby Drabik wrócił?

Myślę, że na pewno usłyszy od nas propozycję. To od niego będzie zależało, czy zdecyduje się na powrót. Tutaj, w Częstochowie, ma swój dom, znajomych i kibiców. Może i Maksym wybierze Spartę ze względu na sponsorów i na to, że jest mu tam dobrze. My jednak na pewno będziemy próbowali. Oferta będzie złożona.

Włókniarz chce zatrzymać Madsena, Zagara i Holtę. Drugi rok będzie jednak trudniejszy, bo w tym była euforia i chęć pokazania wszystkim, jak bardzo się mylą. Poza tym ciężko będzie Holcie czy Madsenowi powtórzyć drugi taka dobry sezon.

Dlatego na pewno czekają nas zmiany w składzie. Chcemy się wzmocnić. Madsen, Zagar i Holta to ma być trzon. Z tymi trzema klub jest już zresztą po rozmowach. Nie wiemy, co jeszcze uda się nam zrobić. Zakładając, że Maksym Drabik zdecydowałby się na powrót, szukalibyśmy jeszcze jakiegoś obcokrajowca. Na pewno chcemy zrobić mocniejszy zespół niż w tym roku. Już rozmawiam z radnymi, żeby przekonać ich do większego wsparcia. Chodzi o to, żeby zrobić drużynę na play-off.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla

Zdaje pan sobie jednak sprawę z tego, że poza wzmocnieniami na seniorce trzeba jeszcze coś zrobić z juniorami. Oskar Polis kończy wiek i zostaje sam Michał Gruchalski.

Mamy w szkółce kilku zdolnych chłopaków, ale to nie są jeszcze kandydaci do walki w PGE Ekstralidze. Są to jednak zawodnicy, którzy dobrze się zapowiadają, więc musimy poczekać. Nie wiem jednak, czy teraz nie będziemy musieli pomyśleć o pozyskaniu juniora z zewnątrz. Jak wystarczy środków, to z pewnością to zrobimy. Jednak seniorzy to priorytet.

Dlaczego miasto nie pomyśli o tym, żeby zrobić szkółkę z prawdziwego zdarzenia, żeby Włókniarz był, jak Unia Leszno, która co rusz wypuszcza jakiegoś zdolnego zawodnika na rynek.

Mamy w Częstochowie stowarzyszenie, które mocno działa na rzecz szkolenia. Jest dobrze zorganizowane i jest też wspierane przez miasto. Wspominając o zdolnej młodzieży, miałem na myśli zawodników z tej właśnie szkółki. Na razie nie ma tam chłopaka, który mógłby dołączyć do Gruchalskiego, ale w tym sezonie mamy jeszcze trzy turnieje, będą też sparingi przed sezonem, więc może coś się jeszcze urodzi.

Plusem tego sezonu jest wynik Włókniarza, minusem puste przeważnie trybuny.

Częstochowscy kibice są wierni, ale w większej liczbie pokazują się, jak są dobre wyniki i rywale z górnej półki. Siedem tysięcy to jest coś, na co zawsze możemy liczyć. Więcej, w tym roku, się nie dało, bo jednak mieliśmy złą prasę. Pisano, że nie ma na co liczyć, że Włókniarz będzie dostawał baty. Jak już pokonaliśmy wszystkich z górnej połówki tabeli, to na koniec ludzie przyszli na stadion. Chcę jeszcze dodać, że polityka poprzednich władz Włókniarza trochę zniechęciła kibiców. Prezes Michał Świącik musiał się mocno napracować, żeby zachęcić ich do powrotu. To się udało.

A udało się zerwać z łatką klubu, który nie płaci.

Tak, bo staliśmy się klubem stabilnym i wiarygodnym finansowo. Zawodnicy dostają swoje środki na bieżąco, nie ma żadnych opóźnień. Oni sami o tym mówią. Hejterzy twierdzą oczywiście inaczej, ale tym bym się nie przejmował. Jak dla mnie Włókniarz odzyskał dobre imię.

Wierzyciele poprzedniej spółki już nie pukają do drzwi?

Rok temu usłyszeli, że nie mamy z tamtą spółką nic wspólnego, więc już wiedzą, że muszą uderzyć do innego adresata. Co zabawne, mamy takiego, byłego już sponsora klubu, który teraz wspiera inną drużynę, ale z nami dotąd się nie rozliczył. Włókniarz jest wierzycielem.

Miasto Częstochowa myśli o tym, żeby wyjść poza ligowe podwórko i zrobić Grand Prix. Prezes PZM Andrzej Witkowski jest gorącym orędownikiem takiego rozwiązania.

Dla mnie jest to ryzykowany temat. Grand Prix jest dobre, o ile przyjdzie wielu kibiców. Nasi są mocno ligowi. Pamiętam turniej SEC robiony przez poprzednią spółkę, gdzie mieliśmy frekwencyjną katastrofę. Lepiej teraz skupić się na zbudowaniu solidnych podstaw i jeszcze bardziej ustabilizować sytuację w klubie, a dopiero później pomyśleć o Grand Prix. Trzeba by jednak wpierw zrobić jakiś sondaż wśród kibiców. Czy chcą i czy przyjdą?

Rozumiem, że za rok, o tej porze, Włókniarz nie będzie na wakacjach, tylko będzie się szykował do jazdy w play-off?

Chcielibyśmy, żeby tak było, ale pamiętajmy, że w sporcie nikt nie ma pewności. W tym roku mieliśmy zlecieć, a byliśmy blisko czwórki. Natomiast taki Get Well miał jechać o medale, a teraz musi się modlić, żeby Rybnikowi odjęli punkty, bo jak nie, to spadnie.





KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy pozostawienie trójki Zagar, Madsen, Holta będzie dobre dla Włókniarza?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×