Na pełnym gazie to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca, trenera, ale i też cenionego eksperta.
***
Do tego, że regulaminy żużlowe są coraz dłuższe i mają niekiedy absurdalne, nieżyciowe przepisy, wszyscy zdążyli się przyzwyczaić. Nie inaczej jest z zapisami w Regulaminie Przynależności Klubowej. W ostatnich dniach dostało się Kolejarzowi Opole, który ogłosił, że przedłużył umowy z dwoma swoimi - podkreślam, swoimi - zawodnikami. GKSŻ łaskawie odstąpiła od wymierzenia kary, ale pogroziła opolanom palcem, bo taka sytuacja nie może się powtórzyć.
Ja, prawdę mówiąc, kompletnie tego nie rozumiem. Nie ma raczej wielu dyscyplin sportowych, w których kluby nie mogłyby wedle własnego uznania przedłużać kontraktów z własnymi zawodnikami. To powinna być wewnętrzna sprawa pracownika i pracodawcy. Tymczasem u nas władze polskiego żużla wchodzą z butami tam, gdzie nie powinny.
Poprzez taki absurdalny przepis, uprawiana jest fikcja. Bo jak inaczej nazwać ostatnie działania GKM-u Grudziądz, który ogłosił, że w klubie na kolejny rok zostaną Krzysztof Buczkowski i Artiom Łaguta? Bo przecież zgodnie z regulaminem, niczego podpisać nie mogli. Formalnie zrobią to najwcześniej 1 listopada, gdy ruszy okienko transferowe. Nie wiem jednak komu stałaby się krzywda, gdyby zrobili to już dziś.
Tak narzekamy na to, że żużlowcy nie czują więzi ze swoimi klubami, a sami, takimi regulacjami, nakręcamy tę transferową karuzelę. Nie wszyscy żużlowcy, co pamiętamy z ostatnich lat, są tacy święci i słowo dane klubowi nie zawsze bywa potem respektowane. Póki nie ma podpisu pod umową, niczego nie brałbym za pewnik.
Jan Krzystyniak
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody
Ogólnie absurdem jest przepis, który zmusza do czek Czytaj całość
lepiej wchodzić w butach niż w gumiakach ;)