Jan Krzystyniak. Na pełnym gazie: Władze żużla wchodzą z butami tam, gdzie nie powinny (felieton)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Antonio Lindbaeck i Michael Jepsen Jensen dziękują sobie za walkę na torze.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Antonio Lindbaeck i Michael Jepsen Jensen dziękują sobie za walkę na torze.

- Słyszę o tym, że Kolejarz Opole mógł dostać karę, bo przedłużył kontrakty z dwoma zawodnikami. Regulamin jest w tym temacie absurdalny. Władze polskiego żużla wchodzą z butami tam, gdzie nie powinny - ocenia Jan Krzystyniak.

Na pełnym gazie to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca, trenera, ale i też cenionego eksperta.

***

Do tego, że regulaminy żużlowe są coraz dłuższe i mają niekiedy absurdalne, nieżyciowe przepisy, wszyscy zdążyli się przyzwyczaić. Nie inaczej jest z zapisami w Regulaminie Przynależności Klubowej. W ostatnich dniach dostało się Kolejarzowi Opole, który ogłosił, że przedłużył umowy z dwoma swoimi - podkreślam, swoimi - zawodnikami. GKSŻ łaskawie odstąpiła od wymierzenia kary, ale pogroziła opolanom palcem, bo taka sytuacja nie może się powtórzyć.

Ja, prawdę mówiąc, kompletnie tego nie rozumiem. Nie ma raczej wielu dyscyplin sportowych, w których kluby nie mogłyby wedle własnego uznania przedłużać kontraktów z własnymi zawodnikami. To powinna być wewnętrzna sprawa pracownika i pracodawcy. Tymczasem u nas władze polskiego żużla wchodzą z butami tam, gdzie nie powinny.

Poprzez taki absurdalny przepis, uprawiana jest fikcja. Bo jak inaczej nazwać ostatnie działania GKM-u Grudziądz, który ogłosił, że w klubie na kolejny rok zostaną Krzysztof Buczkowski i Artiom Łaguta? Bo przecież zgodnie z regulaminem, niczego podpisać nie mogli. Formalnie zrobią to najwcześniej 1 listopada, gdy ruszy okienko transferowe. Nie wiem jednak komu stałaby się krzywda, gdyby zrobili to już dziś.

Tak narzekamy na to, że żużlowcy nie czują więzi ze swoimi klubami, a sami, takimi regulacjami, nakręcamy tę transferową karuzelę. Nie wszyscy żużlowcy, co pamiętamy z ostatnich lat, są tacy święci i słowo dane klubowi nie zawsze bywa potem respektowane. Póki nie ma podpisu pod umową, niczego nie brałbym za pewnik.

Jan Krzystyniak

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody

Źródło artykułu: