Nóżka Zmarzlika dostała sygnał. Betard Sparta oberwała za tor (cytaty)

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Bartosz Zmarzlik pracuje w parku maszyn
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Bartosz Zmarzlik pracuje w parku maszyn

Komentatorzy stacji nSport+ długo dyskutowali o zachowaniu Bartosza Zmarzlika, który w meczu Sparty ze Stalą ewidentnie wystawił nogę, wypychając tym samym Szymona Woźniaka. Nikomu nie dostało się jednak tak bardzo, jak torowi we Wrocławiu.

Trzeba przyznać, że ostra niczym osa była podczas niedzielnej transmisji z Wrocławia Daria Kabała-Malarz. Zasiadający u jej boku Sławomir Kryjom w pewnym momencie musiał odtrącać ręką tego owada. - Zapewniam cię jednak, że to nie ja, to akurat prawdziwa osa - śmiała się Kabała-Malarz.

W każdym razie to właśnie do niej należy najbardziej kąśliwy komentarz tego popołudnia. W studiu długo dyskutowano o ostrym ataku Bartosza Zmarzlika. - Nóżka, jak widzimy na powtórkach, wyraźnie mu uciekła - mówił o całym zajściu Kryjom. - A może nóżka dostała jakiś sygnał - wbiła szpileczkę Kabała-Malarz.

Bartka Zmarzlika potraktowano mimo wszystko dosyć łagodnie. Komentatorzy nie mieli natomiast żadnych litości dla wrocławian. A w zasadzie dla przygotowanego przez nich toru. Ten - jak mogliśmy się już przyzwyczaić - nie zapewnił wielkiego widowiska. Co gorsza, w czasie meczu trzeba było nad nim dużo więcej niż zwykle pracować i zarządzać dodatkowe przerwy na równanie.

- Niby pracowano nad nawierzchnią, a znowu jest to samo - zaczął na początku transmisji komentujący mecz Michał Łopaciński. W czasie zawodów niepokój wkradł się też do głosu Pawła Ruszkiewicza. - Jest źle, jest źle. Tor się rozsypuje i zaczyna się robić niebezpieczne - zauważał. Bez ogródek skwitował wszystko Sławomir Kryjom, dodając: - Jakaś kara finansowa do Wrocławia pewnie popłynie.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota zachęca do ratowania życia

Chyba nikt w czasie meczu nie zbulwersował się natomiast tak bardzo jak Szymon Woźniak. Wrocławski zawodnik na początku zawodów sczepił się motocyklem z Linusem Sundstroemem i nie dojechał do mety. - Zupełnie pogiął mi tył ramy i ten motocykl nie nadaje się teraz do jazdy. Nic po tym jego wejściu nie mogłem zrobić - narzekał Woźniak. Komentatorzy go jednak chwalili, a gdy w kolejnym biegu, na innym sprzęcie, przywiózł dwa punkty, Łopaciński wołał do mikrofonu, że Woźniak odrodził się niczym feniks z popiołów.

To samo powiedzieć można zresztą o krytykowanej przed play-offami za mało przekonującą formę Fogo Unii Leszno. Słowa uznania należą się zwłaszcza menedżerowi gospodarzy, Piotrowi Baronowi, który znów przygotował tor, który zaskoczył zielonogórzan. Łatwe to jednak nie było. - Jest siedem opinii i trzeba to jakoś wypośrodkować, żeby przygotować dobry tor - tłumaczył przed meczem Baron. Mówił też o tym, ile zajmuje to czasu. - Trzeba dziesięciu godzin, by przygotować dobrze nawierzchnię do jednego treningu. To masa pracy - zdradził.

Chyba nikt nie był zdziwiony torem tak bardzo jak junior gości z Zielonej Góry, Mateusz Tonder. - Ja nigdy na takim przyczepnym nie jeździłem - stwierdził z rozbrajającą szczerością. To zresztą młodzież wypowiadała się tego wieczoru najciekawiej. Z emocji roznosiło aż zawodnika gospodarzy, Dominika Kuberę, który pokonał na torze Jarosława Hampela. - To był zawsze mój idol, a teraz byłem na mecie przed nim! To super uczucie, trudno to opisać - mówił rozemocjonowany junior.

Błyskotliwy i gadatliwy był zresztą jak zawsze współkomentator - Wojciech Dankiewicz. Grzegorza Zengotę nazwał po jednym ze startów atomem. Chwalił też Patryka Dudka, mówiąc po jego wygranej, że wypompował rywala. Wszyscy, od komentatorów, a skończywszy na widzach, zamarliśmy natomiast w piętnastej gonitwie, gdy na tor upadał Piotr Pawlicki. - Boję się, co by się mogło stać, gdyby nie szybka reakcja Jarka Hampela. O siedem centymetrów minął głowę Piotrka Pawlickiego - analizował ze znaną sobie precyzją Tomasz Dryła.

Na koniec warto wspomnieć o Marku Cieślaku, którego na krok nie odstępowała podczas tego meczu kamera. Dobrze, że szkoleniowiec ją dostrzegł, gdy przemawiał w czasie narady do zawodników. - Tak więc panowie, teraz zapierniczamy - powiedział, choć możemy się domyślać, że bez obecności kamery, paść mogłyby bardziej niecenzuralne słowa. Takie, po porażce różnicą dziesięciu punktów, pewnie by się teraz przydały.

Źródło artykułu: