Rafał Dobrucki nie obawia się zawieszenia. "Stosowaliśmy się do zaleceń komisarza"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: gest zwycięstwa Rafała Dobruckiego.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: gest zwycięstwa Rafała Dobruckiego.

Sporo kontrowersji towarzyszy przygotowaniu toru na półfinał PGE Ekstraligi pomiędzy Betard Spartą Wrocław a Cash Broker Stalą Gorzów. Menedżer Rafał Dobrucki nie obawia się jednak zawieszenia.

W pierwszym meczu półfinałowym PGE Ekstraligi drużyna Betard Sparty Wrocław pokonała na własnym torze Cash Broker Stal Gorzów 47:43. Już w trakcie tego spotkania goście i komisarz toru mieli pewne zastrzeżenia co do stanu wrocławskiej nawierzchni. Z tego powodu odbywała się dodatkowa kosmetyka, nad którą czuwał komisarz Jacek Woźniak. Największym problemem była koleina na wejściu w pierwszy łuk.

Woźniak w trakcie prac torowych konsultował się z Krzysztofem Gałańdziukiem, który pełnił funkcję kierownika zawodów. Obok niego pojawiał się też Krzysztof Orzeł z gorzowskiej Stali. Zwracał on uwagę, że nawierzchnia się rozwarstwia.

- Nie uczestniczyłem w tych rozmowach. My robiliśmy swoje. Tor był po opadach, ledwo co udało nam się zorganizować trening i to poskutkowało. Tor nie był trudny, był taki sam dla obu ekip. Zresztą mówili o tym Tai Woffinden i Bartosz Zmarzlik, że nie było większych problemów z jazdą. Nie było żadnego upadku - komentuje menedżer Rafał Dobrucki.

Ekstraliga Żużlowa wszczęła jednak postępowanie wyjaśniające w sprawie sposobu przygotowania toru na niedzielny mecz. Betard Sparcie nie tylko grozi kara finansowa. Konsekwencje mogą zostać wyciągnięte również wobec osób, które odpowiadały za prace torowe. Na niekorzyść klubu z Dolnego Śląska działa fakt, że otrzymał już dwie kary w zawieszeniu za błędy popełnione przy szykowaniu nawierzchni.

Jak surowe mogą być kary? Tego nie wiadomo. Ostatnio trener Mirosław Korbel oraz toromistrz z Rybnika Piotr Kuśka otrzymali aż 9-miesięczne bezwzględne zawieszenie za niestosowanie się do zaleceń komisarza toru. - Tyle, że my się stosowaliśmy do zaleceń. Warunki były takie jakie były, wszystko odbywało się za zgodą czy też poleceniem komisarza i sędziego - dodaje Dobrucki, który nie obawia się, że zostanie na niego nałożona kara zawieszenia, podobna do tej jaką otrzymał szkoleniowiec z Rybnika.

[b]ZOBACZ WIDEO Doyle wylądował pod bandą. Zobacz skrót meczu Wolverhampton - Swindon [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]

[/b]

Komentarze (31)
avatar
seba stal GW
7.09.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Po co bić pianę w zeszłym roku na finale pierniki wysłały komisje EŻ jeszcze kilku komisarzy którzy odpowiadali za tor i CO "gowno". Sami widzieliśmy tor a potem kary i kary. Dziś trzeba pójść Czytaj całość
avatar
StGforever To moja drużyna
7.09.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Skoro Dobrucki niewinny, bo stosował sie do zaleceń komisarza... UKARAĆ wysoka kara komisarza
Wszak tor regulaminowy nie był !!!! 
avatar
RONI
7.09.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
A czy przypadkiem Jacek Woźniak (toromistrz) nie jest ojcem jednego z żużlowców (Woźniak)? 
avatar
michalj
7.09.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Działacze sami się proszą o kontuzje przygotowując "takie" tory. Później mają żal że nie ma kto jechać bo mają "szpital" w drużynie. Dziwię się Dobruckiemu że jeszcze usprawiedliwia zły stan to Czytaj całość
avatar
wielbiciel zielonki
7.09.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
W Gorzowie w ub. r. też stosowali się do poleceń komisarza a karę dostali...