W półfinałowej rywalizacji z łodzianami Jakub Jamróg potwierdził swój solidny poziom. W pierwszym, wyjazdowym spotkaniu zdobył dziewięć punktów i bonus, będąc jedną z czołowych postaci zespołu. W rewanżu przytrafiło mu się co prawda jedno zero, ale i tak mógł być z siebie całkiem zadowolony. Po uzbieraniu ośmiu "oczek" i dwóch bonusów nikt nie mógł mieć do niego większych zastrzeżeń.
Sam Jamróg uważa, że mógł spisać się lepiej, ale początkowo miał problemy ze spasowaniem motocykla. - Znaczenie miało na pewno to, że ostatni mecz u siebie jechaliśmy przed miesiącem. Warunki pogodowe były wtedy zupełnie inne, bo teraz zaczyna się powoli jesień. Poza tym przed meczem przez dwa dni padało, co też miało wpływ na nawierzchnię. Koniec końców przełożenia, na których ostatnim razem tak świetnie się czułem, zupełnie nie zdawały egzaminu i musiałem przesiąść się na drugi motocykl - wyjaśnia Jamróg.
Teraz tarnowian czeka rywalizacja w finale ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Zawodnicy Grupa Azoty Unii walczą nie tylko o awans, ale i o angaż na przyszły sezon. W przypadku awansu do Ekstraligi, zapewne nie wszyscy pójdą z klubem do wyższej klasy rozgrywek. Jamróg, który ma dziewiątą średnią biegopunktową w Nice 1. Lidze (2,196), nie jest bez szans na pozostanie w klubie. Na razie wypowiada się jednak w tym temacie bardzo ostrożnie.
- Na razie nie wybiegam myślami do Ekstraligi. Jasne, że chciałbym tam występować, ale teraz koncentruję się jedynie na finale ligi. W przeszłości żużel już nieraz dawał mi w kość i jak bujałem w obłokach, to zostawałem szybko sprowadzony na ziemię. Jeśli wygramy z Wybrzeżem i awansujemy, wtedy będę pewnie rozmawiał w klubie, co z przyszłym sezonem - kwituje Jamróg.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody dla PGE Ekstraligi i Nice 1.LŻ
DO BOJU GKS!!!