Gdyby w 1. biegu Peter Kildemand nie zerwał taśmy, to mogło dojść do tragedii. Na torze przebywał bowiem operator telewizji, którego najwyraźniej nie widział sędzia Aleksander Latosiński.
Kiedy arbiter zapalił zielone światło dając zawodnikom sygnał do startu, kamerzysta zaczął uciekać. Stojący na czwartym polu Piotr Pawlicki zauważył w wywiadzie dla nSport+, że gdyby nie taśma, to pewnie doszłoby do zderzenia i tragedii.
- Kilka razy miałem sytuację, gdy operator zasłaniał mi zielone światło. Ten pan, który tam stał chyba zapomniał zejść z toru. Nie mogłem wystartować, bo rozjechałbym go. Dlatego kiwałem do sędziego - opowiadał Pawlicki.
Mieszkający w Krakowie arbiter z Ukrainy, który turniejem w Teterow debiutował w Grand Prix będzie miał o czym myśleć. Jak to możliwe, że nie zauważył człowieka na torze?
Inna sprawa, że nasz zawodnik zachował się bardzo przytomnie. Już przed startem sygnalizował ruchami głowy, żeby wstrzymać się ze startem.
LMAO #GermanSGP pic.twitter.com/Q7UhYBMfdO
— morrisdoe (@morrisdoe) 9 września 2017
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody dla PGE Ekstraligi i Nice 1.LŻ