Zły sędzia, a tor jeszcze gorszy. W Sztokholmie wiało nudą

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Wyścig Grand Prix
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Wyścig Grand Prix

Matej Zagar wygrał Grand Prix Sztokholmu na Friends Arena. Drugie miejsce w zawodach zajął Bartosz Zmarzlik. Kibice będą chcieli jednak jak najszybciej zapomnieć o szwedzkim turnieju. Wszystko za sprawą dziurawego toru i dziwnych decyzji sędziego.

W tym artykule dowiesz się o:

Grand Prix Sztokholmu było kolejnym, w którym Piotr Pawlicki miał pecha na starcie. Już w trzecim wyścigu Polak świetnie wyczuł sędziego i wstrzelił się w moment startowy. Arbiter Jesper Steentoft postanowił jednak przerwać rywalizację i upomnieć reprezentanta Polski ostrzeżeniem. Decyzja co najmniej kontrowersyjna, bo Polak stał nieruchomo pod taśmą.

W szóstym biegu kibice zobaczyli niezwykle ostrą walkę Emila Sajfutdinowa z Peterem Kildemandem. Na drugim łuku Rosjanin wepchnął się Duńczykowi pod łokieć, dzięki czemu zyskał pozycję. Kildemand miał o to spore zastrzeżenia.

Sajfutdinow po dwóch seriach miał komplet punktów. Pozytywnie na Rosjanina mógł wpłynąć jego występ w piątkowym treningu. Wcześniej 27-latek unikał jazdy w sesjach treningowych, bo nie widział w tym sensu.

Pechowcem wieczoru na Friends Arena został Tai Woffinden. Brytyjczyk po dwóch seriach startów nie miał na swoim koncie punktów, bo dwukrotnie wjeżdżał w taśmę. Do kuriozalnej sytuacji doszło w siódmej gonitwie. Sędzia zapalił czerwone światło  ze względu na taśmę Brytyjczyka, a w momencie dojazdu do pierwszego łuku... upadek zanotował Jason Doyle.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla

W sobotni wieczór sporo zastrzeżeń można było mieć do stanu nawierzchni na Friends Arena. Tor był pełen kolein, a zawodnicy mieli niejednokrotnie problemy z utrzymaniem się na motocyklu. W takich warunkach trudno o stworzenie ciekawego widowiska. Takie zdanie podzielił m. in. Sławomir Kryjom.

W dwunastym biegu mieliśmy kolejną taśmę. Tym razem nie dotknął jej Woffinden, a Antonio Lindbaeck. - Sędzia za długo trzyma zawodników pod taśmą i to on ponosi za to sporą odpowiedzialność - stwierdził Sam Masters, australijski żużlowiec.

Na starcie do trzynastego wyścigu stanął Woffinden i znowu Brytyjczyk miał sporo problemów. Najpierw zgasł mu motocykl, później były mistrz świata zgubił "łyżwę". Sędzia puścił jednak taśmę... i doszło do upadku Patryka Dudka. Arbiter wykluczył Polaka z powtórki, co wywołało kontrowersje.

W dwudziestej gonitwie zadecydowały się losy Macieja Janowskiego. Polak przegrał... z torem. W ostatnim wyścigu Janowski jechał na drugiej pozycji, dającej mu awans do półfinałów, ale wpadł w koleinę i wyprzedził go Kildemand. Przez to reprezentant Polski stracił szansę na walkę o wygraną w Grand Prix Sztokholmu.

Wyniki sobotnich zawodów ułożyły się idealnie dla Doyle'a. Australijczyk już przed półfinałami miał 18 punktów przewagi nad drugim w klasyfikacji Dudkiem. W tej sytuacji zawodnik z Antypodów jest o krok od upragnionego tytułu mistrzowskiego.

Emocji nie zabrakło w drugim półfinale, który trzeba było rozgrywać na raty. W pierwszym podejściu doszło do upadku Sajfutdinowa, który został wykluczony z powtórki. Dla Rosjanina to kolejne w tym roku zawody, gdzie nie jest w stanie wywalczyć awansu do wielkiego finału po udanej rundzie zasadniczej.

W drugim podejściu ostry pojedynek stoczyli Chris Holder i Peter Kildemand, co zakończyło się upadkiem Duńczyka. Sędzia z powtórki wykluczył Holdera. Za błędną tę decyzję uznali m. in. Neil Middleditch, Rohan Tungate oraz brat Chrisa - Jack. - Takie są wyścigi - stwierdził Middleditch.

- Położył się na Chrisie, bo nie potrafił go wyprzedzić - ocenił jazdę Kildemanda młodszy z braci Holderów.

Ostatecznie po wygraną w stolic Szwecji sięgnął Matej Zagar. Drugie miejsce zajął Bartosz Zmarzlik, który na dystansie znalazł sposób na pokonanie szybkiego Doyle'a. W tej sytuacji nie zabrakło porównań do Tomasza Golloba.

Rozstrzygnięcia z Sztokholmu sprawiły, że Doyle ma 22 punkty przewagi nad drugim Dudkiem. Australijczyk tytuł mistrzowski może sobie zapewnić już w kolejnym turnieju SGP w Toruniu. To właśnie na Motoarenie przed rokiem australijski żużlowiec... stracił szansę na mistrzostwo. Wtedy w pierwszej serii startów zanotował upadek, który zakończył się fatalną kontuzją.

- Dobra robota, kolego! - napisał Justin Sedgmen.

Źródło artykułu: