Częstochowska młodzież utarła nosa faworytom w finale DMPJ, który odbył się na torze w Toruniu. Oskar Polis, Michał Gruchalski, Bartosz Świącik i Mateusz Świdnicki wywalczyli złoty medal, a w pokonanym polu pozstawili między innymi Betard Spartę Wrocław i Get Well Toruń. - Cieszę się niesamowicie. A najbardziej z tego, że to zrobili to wychowankowie Włókniarza. Do złota nie był nam potrzebny nikt z zewnątrz - mówi uradowany trener Lech Kędziora.
Wielką satysfakcję odczuwa również prezes Michał Świącik. Jak na dłoni widać teraz, że przed sezonem warto było postawić "na swoich". Duże postępy zrobili zwłaszcza Polis z Gruchalskim. Włókniarz z tej drogi po takim sukcesie ani myśli zawracać. - W zeszłym roku byliśmy chyba jedynym klubem w DMPJ, który wypuszczał wszystkich zawodników. Nawet tych słabszych. Było warto. Będziemy robić wszystko, żeby nadal stawiać na naszą młodzież. Najłatwiej jest osiągać sukcesy za pomocą kogoś z zewnątrz. Jest kilka klubów, które tak robią, ale my mamy inną politykę i wydaje nam się, że ona zaprocenotwała i będzie dawać efekty również w przyszłości - przekonuje Świącik.
Częstochowianie ostatnio wprawdzie o ruchach związanych z formacją juniorską myśleli. Wiele mówiło się o Maksymie Drabiku, ale tego we Włókniarzu traktują jak swojego. Pojawił się również temat pakietu - Jakuba i Roberta Miśkowiaków. - Nigdy nie mówi się nigdy, bo Robert i Kuba to przesympatyczni ludzie. Do tego pierwszego mam ogromny szacunek. Ich obecność dodałaby zespołowi blasku. Chodzi o czynnik ludzki. Z tym teamem nadajemy na tych samych falach, ale jest pewien zgryz, bo nasi chłopacy jadą. Czujemy, że trzeba nadal na nich stawiać - podsumowuje Świącik.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego