13 
Po pierwszym meczu finałowym Nice 1.LŻ, Grupa Azoty Unia Tarnów traciła do Zdunek Wybrzeża Gdańsk osiem punktów. Po zaciętym spotkaniu rewanżowym, Jaskółki z nawiązką zniwelowały różnicę do nadmorskiego zespołu, triumfowały 50:40 i awansowały do PGE Ekstraligi.
Decydujący o awansie mecz w Tarnowie dostarczył wszystkim sporej dawki emocji. O zwycięstwie w rozgrywkach zadecydował dopiero ostatni wyścig. - Powiem szczerze, że ja przewidywałem właśnie taki scenariusz. Zakładałem wygraną właśnie w okolicach 50:40. Byłem pewien, że Wybrzeże nie odpuści tego spotkania. Obie drużyny miały trochę pecha. Anders Thomsen zanotował upadek walcząc o ważne punkty. U nas z kolei Peter Ljung upadł przy bardzo korzystnym wyniku. Walka była do samego końca. Ja co prawda przegrałem na koniec 2:4, ale okazało się, że ta dwójka dała nam awans. Z kolei wcześniej wygrałem bieg jadąc całe okrążenie bez powietrza w tylnym kole. Naprawdę nie wiem jak to się udało. Myślałem, że będzie tragedia, bo widziałem jak ważne to są punkty. Ale trzymałem gaz do końca i jakoś dojechałem - skomentował w rozmowie z unia.tarnow.pl Artur Mroczka.
27-latek zostanie w Grupie Azoty Unii Tarnów na kolejny sezon. Wychowanka grudziądzkiej drużyny w składzie zespołu na 2018 rok widzi Paweł Baran, a sam żużlowiec mówi z przekonaniem, że na 100 procent nie zmieni klubowy barw. - Czuję się świetnie. Mamy to, o co cały sezon walczyliśmy. Już teraz z niecierpliwością czekamy na Ekstraligę. Na pewno musimy się odpowiednio przygotować i jestem pewien, że będzie to świetny sezon, a kibice będą oglądać wyścigi na wysokim poziomie - dodał Mroczka.
ZOBACZ WIDEO Budowa motocykla żużlowego
Czy Mroczkę stać na zdobywanie dwucyfrowych zdobyczy punktowych w PGE Ekstralidze? 
Rozwiń odpowiedzi (2) 
