Józef Dworakowski nie jest już prezesem leszczyńskiego klubu, ale w kuluarach mówi się, że to on nadal pociąga za najważniejsze sznurki w Fogo Unii. W rozmowie z Telewizją Leszno odniósł się do przyszłości drużyny i sezonu 2018.
Udziałowiec klubu podkreślił, że nie spodziewa się wielkich roszad w składzie. - Zapewniam, że nikt tu nie chce robić rewolucji. Nie jest wcale powiedziane, że na pewno odejdzie Peter Kildemand. Co do Nickiego Pedersena, to zobaczymy, czy będzie kontynuować karierę. Może się zdarzyć, że za Duńczyka pozyskamy po prostu jeszcze jednego Polaka. O nazwiskach mówić nie będę, bo z nikim jeszcze nie rozmawiamy - zaznaczył Dworakowski.
W czasie wywiadu padła jasna deklaracja dotycząca Piotra Pawlickiego, którego udziałowiec Unii nazywa filarem zespołu. Dworakowski ciepło wypowiadał się także o Grzegorzu Zengocie. Rozmowy odnośnie przyszłego sezonu niebawem prowadzić ma poza tym Emil Sajfutdinow.
Dworakowski postawił natomiast niewielki znak zapytania przy nazwisku Janusza Kołodzieja. Co prawda sam zawodnik deklaruje chęć dalszej jazdy w Lesznie, ale udziałowiec klubu obawia się ruchu ze strony Grupy Azoty, czyli sponsora tytularnego Unii Tarnów.
- Ja jestem w zasadzie przekonany, że Janusz zostanie. Mamy bardzo dobre relacje i wiele zachodu jego sprowadzenie tutaj mnie kosztowało. Nikt z nas nie wygra jednak z Grupą Azoty, czyli olbrzymią spółką skarbu państwa. My nie jesteśmy w stanie się z nimi boksować. Wierzę w każdym razie w rozsądek Janusza i mam nadzieję, że jak za trzy tygodnie zasiądziemy do rozmów, to znajdziemy porozumienie - spuentował Dworakowski.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla