Zawodnicy Wybrzeża dostają oferty z PGE Ekstraligi. To dowód na to, że nadają się do jazdy w elicie

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: zawodnicy podczas meczu barażowego Get Well - Wybrzeże
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: zawodnicy podczas meczu barażowego Get Well - Wybrzeże

Ekstraliga Żużlowa już zapowiada, że Wybrzeże, nawet jak wygra barażowy dwumecz z Get Well, może nie wejść do PGE Ekstraligi. Tadeusz Zdunek, prezes klubu z Gdańska, chce jednak wygrać na torze i podnieść rzuconą mu rękawicę.

- Nie będę teraz składał deklaracji, że przedstawimy Ekstralidze Żużlowej gwarancję budżetu na siedem milionów - mówi nam Tadeusz Zdunek, prezes Zdunek Wybrzeża Gdańsk. - Na pewno jednak z miasta już teraz mamy więcej niż te osiemset tysięcy złotych, o których się mówi i pisze. Prowadzimy też z miastem rozmowy dotyczące kolejnego sezonu. Zasadniczo, skoro teraz jeżdżą w najlepszej lidze kluby mające składy za pięć milionów, nie widzę powodu, żeby budować drożej - dodaje prezes.

Faktycznie były w tym roku kluby z budżetem zawodniczym rzędu 5 milionów, ale przecież trzeba też mieć kasę na tzw. koszty organizacyjne. Zdunek utrzymuje jednak, że nie będzie potrzebował 7 milionów na wszystko. - Nie po to daliśmy szansę rozwoju młodym zawodnikom, jak Gomólski, Fajfer, Thomsen czy Bech, żeby teraz z nich rezygnować. Oni chcą z nami zostać za rozsądne pieniądze i nas to interesuje. Chciałbym zaznaczyć, że wielu z nich już teraz ma oferty z klubów PGE Ekstraligi. Jeśli więc ktoś mówi, że oni się nie nadają, to ja się pytam, skąd biorą się te propozycje dla nich? - komentuje Zdunek.

- Nigdy też nie powiedziałem, że się nie wzmocnimy. Już teraz zgłaszają się do nas zawodnicy. To znaczy, że w znaczącym stopniu odbudowaliśmy swoją finansową wiarygodność. Tego nie zastąpią żadne gwarancje. Gdybyśmy nie płacili, to wieść szybko by się rozniosła w środowisku i nikt nie chciałby u nas jeździć. Jesteśmy czyści zarówno, gdy idzie o teraźniejszość, jak i przeszłość - zapewnia prezes klubu.

- Swoją drogą, myślę że nasza filozofia nie powinna polegać na ściąganiu dziadków - zauważa Zdunek. - To już przerabialiśmy. Jeśli mam w składzie Thomsena, który ma ambicje, który chce zostać mistrzem świata, to nie będę go zamieniał na zawodnika, który najlepsze lata ma za sobą.

- Oczywiście teraz najważniejszy jest niedzielny mecz z Get Well. Mamy cztery punkty do odrobienia. Chcemy wygrać, chcemy wywalczyć awans w sportowej walce. Mnie żaden zielony stolik nigdy nie interesował. A jak już przejdziemy Get Well, to na pewno podejmiemy kolejne wyzwanie. Więcej o tym mówił nie będę, bo nie lubię rzucać słów na wiatr. Powalczymy na torze, a potem, jeśli będzie taka potrzeba, przekonamy Ekstraligę Żużlową, że warto nam zaufać - kończy Zdunek.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Zengota zachęca do ratowania życia

Źródło artykułu: