W Get Well Toruń trwa budowa składu na sezon 2018. Już miesiąc temu Jacek Frątczak przedstawił działaczom swoją wizję zespołu na przyszłoroczne rozgrywki.
- Plany mamy, ale nigdy nie wiadomo, w jakim kierunku rozmowy z danym zawodnikiem się potoczą. Chcę stworzyć w Toruniu drużynę. Muszą więc pojawić się żużlowcy, którzy będą potrafili wnieść coś swojego do tego tzw. team spirit. Nie sztuką jest zatrudnić najemników na rok czy dwa - powiedział menedżer toruńskiego klubu w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
Jak interpretować słowa Frątczaka o krótkookresowych kontraktach z "najemnikami"? Nie od dziś wiadomo, że listę życzeń Get Well otwiera Jason Doyle. Trudno spodziewać się, by Australijczyk, który w tym sezonie najpewniej zostanie mistrzem świata, będzie chciał w najlepszym okresie swojej kariery związać się z jakimś klubem od razu na więcej niż dwa lata. Za rok Doyle może jeździć jeszcze lepiej, więc po sezonie 2018 koszt jego usług może pójść w górę.
- Będą to zawodnicy z perspektywami i dużymi ambicjami sportowymi, którzy będą w stanie dobrze wkomponować się w zespół. Przykładem takich kierunków są Paweł Przedpełski czy Jack Holder - dodaje o swojej wizji składu Frątczak. W tym momencie ponownie należy zastanowić się nad słowami menedżera Aniołów. Skoro torunianie chcą postawić na perspektywicznych zawodników, to jak należy interpretować chęci pozostawienia w składzie Grzegorza Walaska, który, w odróżnieniu od Doyle'a, najlepsze lata kariery ma raczej za sobą.
Sezon transferowy ruszy 1 listopada. W Get Well należy spodziewać się ciekawych ruchów.
ZOBACZ WIDEO Prezes Falubazu odsłania kulisy negocjacji z Jasonem Doyle'em
To coś jak historyjka z baru rybnego w Mrągowie:
"-Kup pan rybkę, świeża! Dziś rano jeszcze pływała w pobliskim jezi Czytaj całość