Jacek Gomólski: Adrian i Kacper walczyli z całych sił o wygrane swoich drużyn

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jacek Gomólski był chyba najbardziej zapracowanym człowiekiem, podczas niedzielnego spotkania Startu Gniezno z KM Ostrów. Ojciec dwóch świetnych żużlowców, Kacpra i Adriana, pomagał obu, podczas konfrontacji drużyn dwóch braci. Indywidualnie lepiej spisał się starszy Adrian, który wywalczył 7 punktów. Natomiast zaledwie 16-letni Kacper kolejny raz udowodnił, że drzemie w nim duży potencjał. <i>- To był naprawdę pracowity dzień -</i> komentuje Jacek. <i>- Wspólnie z całym teamem robiliśmy wszystko, by Adrian i Kacper, prezentowali się jak najlepiej</i>.

Jeśli wziąć pod uwagę występy w lidze, niedzielne spotkanie Startu Gniezno z KM Ostrów, było pierwszym, w którym Kacper i Adrian Gomólscy stanęli po dwóch różnych stronach barykady. Młodszy, zaledwie 16-letni Kacper po stronie gospodarzy, natomiast 6 lat starszy Adrian, w barwach zespołu prowadzonego przez Jana Grabowskiego. "Bratobójczy" pojedynek, był jednak interesujący z co najmniej jeszcze jednego względu. Team Gomólskich, w skład którego wchodzą Jacek Gomólski, Marek Nowak i Sławomir Dudek, który na co dzień współpracuje z zawodnikami zamiennie, w niedzielę w komplecie i równocześnie pracował nad jak najlepszym wynikiem indywidualnym obu braci podczas jednych zawodów.

Jaki to był dzień dla Gomólskiego seniora? - Na pewno bardzo pracowity, a przy tym szalony - komentuje. - Przede wszystkim zacznę od tego, że byłem przeciwny występowi Kacpra, gdyż w Poznaniu nabawił się kontuzji, i w niedzielę musiał walczyć nie tylko z rywalami, ale też z bólem. Kacper uparł się jednak, że chce jechać, w związku z czym nie miałem wyjścia (śmiech). Początkowo ustaliliśmy, że Marek będzie u boku Adriana, a ja ze Sławkiem skupię się na Kacprze. W trakcie zawodów, w zależności od potrzeby, to wszystko się jednak zmieniało. Cały team ciężko pracował, żeby obaj pojechali jak najlepiej dla swoich zespołów. Zarówno Adrian jak i Kacper to profesjonaliści, i mimo, że darzą się wielką sympatią i szacunkiem, to w niedzielę walczyli z całych sił o wygrane swoich drużyn.

Adrian Gomólski, który w Gnieźnie spisał się co najmniej poprawnie, w ostatnim swoim starcie wywalczył pierwsze 3 punkty w meczu ligowym w tym sezonie. Okazuje się, że diametralne zmiany w motocyklu przed tym biegiem to pomysł m.in. Marka Nowaka. - Marek od początku chciał nieco inaczej ustawić motocykl Adriana, jednak na taką zmianę zdecydowali się dopiero przed ostatnim jego startem. Jak widać, to była bardzo dobra decyzja, i możemy tylko żałować, że nie zaryzykowaliśmy wcześniej - wyjaśnia Jacek.

- Zgadzam się z Jackiem, że to były bardzo pracowite zawody - mówi Nowak. - Pierwszy raz byłem w takiej sytuacji, że podczas jednego meczu, jednocześnie pracowałem z dwoma zawodnikami, raz z Adrianem, a za chwilę z Kacprem. Potwierdzam jednak, że obaj starali się z całych sił, by zdobywać punkty dla swoich zespołów. Ja natomiast mogę zdradzić, że sercem byłem za Gnieznem (uśmiech).

Spotkanie Startu z Klubem Motorowym zakończyło się zwycięstwem gospodarzy, 52:38.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)