Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Mamy dwóch samotnych wilków i modlę się, żeby dalej to nie poszło (felieton)

Jeśli przeczytamy ostatni komunikat ze strony gdańskiej prokuratury, można by pomyśleć, że afera korupcyjna była akcją dwóch panów po czterdziestce. Przekupując zawodnika, chcieli oni "pomóc" toruńskiemu klubowi.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Wybrzeże - Get Well To właśnie na tor w Gdańsku miała się przenieść zakrapiana impreza WP SportoweFakty / Grzegorz Jarosz / Wybrzeże - Get Well. To właśnie na tor w Gdańsku miała się przenieść zakrapiana impreza.

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP SportoweFakty.

***

Nie wiem, jak było i daleki jestem od twierdzenia, że ktoś ze ścisłego kierownictwa Get Well Toruń maczał w tym (w aferze korupcyjnej) palce. Powiem więcej - liczę na to, że na końcu postępowania prowadzonego przez prokuraturę okaże się, że klub nie miał z tym nic wspólnego, że była to akcja dwóch samotnych wilków. W tym roku żużel przeżył już zbyt wiele dramatycznych momentów. Kolejne zawirowania nie są potrzebne.

Co wiemy dziś? Ano tyle, że Kacper Gomólski nagrał sponsora Get Well, kiedy ten proponował mu 100 tysięcy za słabą jazdę w barażu o utrzymanie w elicie. Prokuratura już przesłuchała 40-letniego przedsiębiorcę i wyszedł on za kaucją w wysokości 100 tysięcy. Zatrzymano też jednak kolejnego mężczyznę, któremu postawiono zarzut sprawstwa kierowniczego i to już jest poważna sprawa. To bowiem znaczy, że ten człowiek był mózgiem całej operacji, jej najważniejszą figurą.

Nagrany był tylko posłańcem, bo wszystko zaplanowała i zleciła inna osoba, będąca także sponsorem Get Well. I to nie byle jakim. Jednym z większych. Takim, którego firma wykonywała w ostatnim czasie poważne prace na rzecz klubu. Niektórzy mówią nawet, że ten człowiek jest w radzie nadzorczej. Poprawka - był w radzie nadzorczej dwa lata temu. Wycofał się jednak, a ostatnio był w kontrze do klubu. Prywatnie sympatyzuje z Jackiem Gajewskim, byłym menedżerem. Nie popierał wymiany Jacka na Jacka Frątczaka. Jednak do akcji wkroczył i zrobił to, co zrobił.

ZOBACZ WIDEO To był jego sezon. Nie potrafi zliczyć wszystkich medali

Czy na korupcyjnej szachownicy są inne figury? Naiwnie wierzę, że nie. Na chłopski rozum, to ludzie z Get Well mają zbyt wiele do stracenia. Musieliby być idiotami, żeby w to wejść). Jednak, jak tak sobie porozmawiałem z prawnikami, to oni przekonywali mnie, że sprawa jest coraz bardziej poważna, a wysokie kaucje (100 tysięcy dla pierwszego i 200 tysięcy dla szefa) dowodzą, że tu nie ma żartów. Oczywiście może być tak, że panowie działali w dwójkę, ale wciąż nie można wykluczyć, że za chwilę wyskoczą kolejne nazwiska. Przesłuchiwani mają to do siebie, że lubią sypać. Przypomnijmy tylko, że kilka lat temu w Ostrowie zaczęło się od syna sponsora, a potem doszedł sam sponsor oraz prezes i trener klubu. Na końcu prawie wszyscy zostali uniewinnieni, ale działo się sporo.

Na razie chcę myśleć, że dwóch panów będących przy klubie uznało, że skoro Get Well jest w trudnej sytuacji po pierwszym barażu z Zdunek Wybrzeżem Gdańsk  (wygrana 47:43), to trzeba jakoś "pomóc". Jakby się udało, to potem mogliby opowiadać kolegom od kieliszka, że było ciężko, ale oni wkroczyli do akcji i poszło. Nacięli się jednak okrutnie. Nie przewidzieli, że ktoś ich nagra. Od wielu osób związanych z żużlem słyszałem, że w sezonie takich dziwnych rozmów jest całkiem sporo. Dotąd jednak nikt nikogo nie nagrał, bo wszelkie propozycje były zbywane śmiechem.

Get Well oczywiście wiele na całej tej sytuacji traci. Prokuratura mówi, że sprawa jest rozwojowa, więc kluby bijące się z Toruniem o zawodników używają argumentów w stylu - "Nie idź do Get Well, bo za chwilę zdegradują ich z ligi za korupcję". Nie zazdroszczę. Inna sprawa, że rozmawiając z decydentami polskiego żużla, jakoś nie odniosłem wrażenia, żeby rozważali oni możliwość wyrzucenia Torunia z najlepszej ligi świata. KOL oczywiście bada sprawę, płyta z nagraniem Gomólskiego jest w Ekstralidze Żużlowej i GKSŻ, ale nikt nie mówi o korupcji. Raczej słyszy się o rozmowie dwóch dobrych znajomych, w której padają słowa, które nie powinny były paść.

Swoją drogą, dopóki nikt nie dowiedzie ponad wszelką wątpliwość, że dwóch panów miało konkretne zlecenie od osób ze ścisłego kierownictwa toruńskiego klubu (zarząd, rada nadzorcza, sztab szkoleniowy, pracownicy), to dla mnie będzie to kapiszon zamiast wielkiej afery. Będzie do działanie dwóch panów kompletnie oderwanych od rzeczywistości. Fantastów, którzy chcieli pokazać, co to oni nie potrafią. Wielka szkoda, że coś takiego w ogóle przyszło im do głowy. Nawet jeśli z tej chmury nie będzie wielkiego deszczu, smród zostanie i jeszcze długo będzie się unosił.





KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×