Żużlowcy Zdunek Wybrzeża Gdańsk o próbie przekupienia jednego z zawodników dowiedzieli się od niego samego na wspólnym śniadaniu przed meczem z Get Well Toruń. Po spotkaniu zawodnicy wprost snuli się po parku maszyn.
Czy skoro tak źle żużlowcy znieśli całą sytuację, nie powinno dojść do tej rozmowy przy wspólnym śniadaniu? - Być może był to nasz błąd. Sytuacja była jednak bardzo nietypowa, niecodzienna i niekomfortowa. O całym zdarzeniu wiedziały zaledwie cztery osoby i musieliśmy zdecydować jakie kroki podjąć. Nikt z nas się w takim położeniu wcześniej nie znalazł i zdecydowaliśmy, że pozostali członkowie drużyny powinni się o tym dowiedzieć. Niestety ze względu na nieobecność części zawodników w Gdańsku pierwsza okazja pojawiła się dopiero w niedzielny poranek - powiedział Tadeusz Zdunek, który nie brał udziału w spotkaniu z zawodnikami - Naszą siłą przez cały rok była duża autonomia zespołu. Intencja była taka żeby ta sprawa była omówiona między kolegami.
Ta rozmowa miała jednak swój cel. - Po pierwsze przekazanie wiadomości wydawało się nam normalne ze względu na fakt, że nasza drużyna stanowiła przez cały sezon zgraną paczkę kolegów, a szczerość to podstawa w relacjach. Z drugiej strony to środowisko jest bardzo wąskie i pomyśleliśmy, że nawet gdy ktoś zastanawiał się nad tym, by się skusić, zrezygnowałby po tej informacji z nieczystych zagrań. Może byliśmy naiwni, może skumulowaliśmy za dużo niepotrzebnych emocji - przyznał Zdunek.
- Nie wiem czy po raz drugi podjęlibyśmy decyzję, by poinformować o tym zawodników. Mam tu mieszane uczucia. W naszej sytuacji cokolwiek byśmy zrobili, byłoby źle. Oby w naszym życiu nie powtórzyły się takie chwile, bo nie chciałbym jeszcze raz się zastanawiać co zrobić w takiej sytuacji. Końcowy wynik pokazuje, że zespół nie zareagował pozytywnie, jednak reakcja w takiej sytuacji mogła być różna. - przeanalizował prezes.
ZOBACZ WIDEO Sparta Wrocław nie szkoli? Andrzej Rusko zaprzecza tej teorii