- Będzie połączenie zawodników z doświadczeniem z młodymi i głodnymi sukcesów. Na pewno nie dojdzie również do zakupów z myślą o formacji juniorskiej. Dopóki będę prezesem ROW-u, juniorami będą wychowankowie - mówi nam Krzysztof Mrozek.
To oznacza, że ROW nie pójdzie w skrajności. W Rybniku nie zbudują ani drużyny bardzo doświadczonej ani przesadnie młodej. - Trudno powiedzieć, czy będzie przewaga młodzieży czy doświadczenia. To zależy, jakie kryterium zastosujemy. Jeśli przyjmiemy, że granicą jest 30 rok życia, to w ROW-ie przyszłym roku pojedzie starsza młodzież - zapowiada szef rybnickiej ekipy.
Koncepcja budowy zespołu jest jasna. Do Rybnika na pewno nie trafią zawodnicy, którzy najlepsze chwile mają już za sobą, a od pewnego czasu tylko odcinają kupony. - Drużyna jest budowana tak, żeby po ewentualnym awansie z każdej formacji wymienić najsłabsze ogniwo i zastąpić je mocniejszym - przekonuje Mrozek.
Co to oznacza w praktyce? - Dwaj najlepsi zawodnicy zagraniczni dostaną ode mnie propozycję kontraktu na kolejny sezon. Najsłabszy będzie mieć wolną rękę. To samo będzie tyczyć się polskich seniorów. Nie zamierzamy budować drużyny sezonowej - podsumowuje prezes ROW-u.
Trzeba przyznać, że pomysł rybniczan jest logiczny. Wymiana większości składu po awansie jest zadaniem szalenie trudnym. Na własnej skórze przekonuje się o tym w tej chwili Grupa Azoty Unia Tarnów, która ma olbrzymie problemy na rynku transferowym. ROW chce zbudować zespół tak, żeby w przypadku jazdy w PGE Ekstralidze rozglądać się maksymalnie za dwójką nowych żużlowców.
ZOBACZ WIDEO Maria Andrejczyk zaczarowana żużlem. Podziwia żużlowców za ich odwagę