- Taka osoba podnosi prestiż imprezy - mówi Maciej Polny z Kfsport SC, tegorocznego organizatora trzech turniejów - finału Mistrzostw Polski Par Klubowych w Ostrowie, PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi w Gdańsku i finału Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów w Krośnie. Patronat nad każdymi zawodami obejmował Ryszard Czarnecki. Pod tym względem w żużlu nie ma sobie równych. Dla porównania prezydent Andrzej Duda objął w tym roku patronat nad kilkunastoma wydarzeniami sportowymi, ale w jego przypadku dotyczy to kilku dyscyplin.
Kibice często irytują się obecnością polityka na stadionie, a zwłaszcza jeśli przez jego przemowę przedłuża się procedura ich rozpoczęcia. Ale funkcja Czarneckiego nie wiąże się jedynie z tym, że powie kilka zdań przed zawodami, wygodnie usiądzie w loży VIP, a na koniec wręczy medale i zrobi pamiątkowe zdjęcie ze zwycięzcami.
- Wydatnie nam pomagał, żeby spiąć budżety tych imprez. Bez niego tak naprawdę ciężko byłoby je w ogóle zorganizować - wyjaśnia Polny. - Tym bardziej jeśli trafia się taki turniej, jak DMEJ w Krośnie. W pierwszym terminie spadł deszcz, trzeba było odwołać zawody i ponieść z tego powodu spore koszty. Dzięki opiece Ryszarda Czarneckiego, udało się organizować te turnieje i przede wszystkim zapraszać takich zawodników, aby stawka była adekwatna do rangi - kontynuuje, a my dodajmy, że polityk potrafił dzięki swoim kontaktom załatwić kilkanaście tysięcy złotych na niemal każdą imprezę, której był patronem.
Turnieje Polnego, to nie wszystko. Z "opieki" Czarneckiego korzystało też One Sport, a wiceprzewodniczący PE był Patronem Honorowym czterech finałów Indywidualnych Mistrzostw Europy (w Toruniu, Güstrow, Hallstavik i Lublinie) i trzech finałów Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów (w Poznaniu, Güstrow i Pardubicach).
ZOBACZ WIDEO Tobiasz Musielak: Niewielu Polaków ma ten tytuł, co ja
- To typowe zabiegi marketingowe, z których Ryszard Czarnecki jest znany. Żużel to dobrze rozwijający się i rokujący sport, szczególnie w Polsce, a on nie jest tam postacią anonimową, więc chętnie angażuje się w jego promocję, a tym samym w promocję swojego nazwiska - tłumaczy Bartosz Czupryk, specjalista ds. wizerunku i marketingu politycznego. - Patronaty to dla polityków szansa, aby nazwisko obijało się w mediach i żeby w przyszłości rokowało to na kolejne sukcesy wyborcze. Ryszard Czarnecki jest doświadczonym politykiem. Kilka miesięcy temu kandydował na prezesa PKOl i choć przed samymi wyborami zrezygnował, to nie schodził z ust wyborców. I o to chodzi. Jeśli tylko nadarza się okazja, stara się zabrać głos - kontynuuje Czupryk.
Na korzyść Czarneckiego działa też fakt, że imprezy którym patronuje, często kończą się sukcesami Polaków. Maksym Drabik wygrał IMŚJ, Jarosław Hampel i Krzysztof Kasprzak polskie rundy SEC, a młodzieżowa reprezentacja pod wodzą Rafała Dobruckiego finał DMEJ. - Dobrze jest się promować tam, gdzie polscy sportowcy odnoszą sukcesy. To przyciąga więcej odbiorców i nazwisko częściej pojawia się w mediach. Poza tym żużel to sport, który wywołuje duże napięcie, a Polacy lubią oglądać takie rozgrywki. Polityk ma wówczas dogodne warunki do promowania swojej osoby. Zwłaszcza jeśli lubi ten sport, a Czarnecki wszędzie powtarza, że jest sympatykiem żużla - tłumaczy Czupryk.
Na stadionach bywa witany gwizdami, ale to normalne zjawisko. Dotyczy to praktycznie każdego polityka, niezależnie od frakcji którą reprezentuje. - Jeśli nie będzie mieszał miejsca przeznaczonego na sportowe emocje z polityką, to wszystko będzie w porządku. Jeśli będzie próbował agitować kibiców do okazania wsparcia swojej partii czy sobie samemu, to wtedy może dużo stracić. Po prostu nie może mieszać polityki ze sportem. Nie ma się czego obawiać, jeśli nabiera dystansu i sportowo angażuje się w środowisko - wyjaśnia Czupryk.
Czarnecki w polskim żużlu pojawił się w drugiej połowie lat 90. W sezonach 1999-2001 pełnił funkcję prezesa WTS-u Wrocław. Wcześniej był wiceprezesem. Miał swój udział m.in. przy organizacji zawodów Grand Prix na Stadionie Olimpijskim. Był w tym czasie posłem z ramienia AWS-u. W ostatnim sezonie prezesury głośnym echem w środowisku żużlowym odbił się temat pobicia polityka przez kibica na stadionie w Lesznie. Ówczesny prezes Unii, Rufin Sokołowski, twierdził, że nic takiego nie miało miejsca, a nagłośnienie sprawy było wyłącznie elementem kampanii wyborczej.