W niedzielnym meczu ze Stalą ponownie poniżej oczekiwań spisał się Hans Andersen, który przywiózł 11 punktów w sześciu startach. Nie licząc słabego tego dnia Tobiasa Kronera drużyna jechała jednak dosyć równo i zwycięstwo uciekło gdańszczanom dopiero w biegach nominowanych.
Swojego żalu po trzeciej porażce z rzędu nie ukrywa prezes gdańskiego klubu, Maciej Polny, który zapowiada, iż w drużynie nie będzie "świętych krów". - Mam pretensje do Hansa Andersena, bo nie do końca utożsamia się z zespołem, nie wykorzystuje szansy stania się liderem naszej drużyny, a dodatkowo nie potrafi współpracować z kolegami na torze. Sytuacja z Martinem Vaculikiem, kiedy nasz junior o mały włos przez Andersena nie doznał kontuzji, nie może mieć więcej miejsca. Andersen musi się zabrać do roboty, przede wszystkim poświęcić więcej czasu na treningi. Jeżeli tego nie zrozumie, będzie musiał odpocząć. Z kolei Bjerre, zawodnik z Grand Prix, nie może się bać takich zawodników jak Gollob czy Crump. A takie sprawiał wrażenie w niedzielę i we Wrocławiu. Wreszcie Zetterstroem nie miał prawa przegrać z Zagarem. Wystarczyło pomyśleć i pojechać szerzej. Zorro długo nas przepraszał po meczu, zdając sobie sprawę, że zawalił. Przed każdym, kolejnym meczem z zawodnicy mają trenować w piątek i w sobotę w kompletnym składzie. Jeżeli ktoś się wyłamie, nie mając usprawiedliwienia w postaci innego, zakontraktowanego występu, nie pojedzie w najbliższym spotkaniu.
Mimo rozczarowania, prezes Polny przypomina, iż tegoroczny zespół Lotosu Wybrzeże za cel ma przede wszystkim utrzymanie się w lidze i nikt w Gdańsku nie spodziewa się cudów. Podkreśla, iż zawodnicy gdańskiego klubu podejmują równą walkę z innymi ekipami. - Mamy taki skład, na jaki nas było stać, ale ten zespół potrafi walczyć. Przegrywamy, ale po walce. Kilku naszych zawodników jeszcze w poprzednim sezonie startowało w pierwszej lidze. Pozostali z różnym skutkiem radzili sobie w ekstralidze. Potrzebujemy czasu. Ci, którzy nie rozumieją, że trudno buduje się zespół po awansie do ekstraligi z racji przywiązania zawodników do barw lub ubogiego rynku zawodników, nie znają się na sporcie.
Powrót gdańszczan do najwyższej klasy rozgrywkowej to nie tylko awans sportowy, to również większa widownia na trybunach. Niestety, pośród oddanych gdańskich kibiców znalazła się grupka fanów, która po przegranych meczach ostro daje się we znaki działaczom i zawodnikom Wybrzeża. Po meczu z Unibaxem sporo obraźliwych epitetów od wystających pod parkingiem "krzykaczy" nasłuchał się Adam Skórnicki. Po przegranej z Gorzowem dostało się trenerowi Robertowi Sawinie, Maciejowi Polnemu, Hansowi Andersenowi oraz Tobiasowi Kronerowi.
Prezes Polny jest zbulwersowany taką sytuacją i zapowiada podjęcie kroków zmierzających do wyeliminowania podobnych przypadków. - Zrobimy wszystko, by zaistniała po meczu sytuacja, kiedy grupa podchmielonych osób - niektórzy trzymając za ręce nawet dzieci - mieniąca się kibicami, obraża niektórych zawodników, trenera i mnie, nie miała więcej miejsca. To nie pierwszy raz, ale takiego chamstwa jeszcze nie słyszeliśmy i jako klub wypowiadamy wojnę tym osobom, kibicom sukcesu, którzy jak nie idzie drużynie, wydzierają się pod parkiem maszyn. Takich kibiców na stadionie nie potrzebujemy. Niestety, to towarzystwo nie dorosło też, by spożywać na zawodach alkohol i zastanawiamy się poważnie czy nie zlikwidować ogródków piwnych. Kontrole przeprowadzane przez naszą agencję ochrony będą jeszcze dokładniejsze, bowiem kibice wciąż kombinują i wnoszą alkohol na trybuny.
- Mieliśmy przed rozpoczęciem sezonu plan, by kibiców wpuszczać nawet do parku maszyn. Potwierdziło się, że przez takie zachowanie jak w ostatnią niedzielę nie podejmiemy takiego ryzyka, na czym ucierpią prawdziwi fani naszego zespołu. Co więcej - parking zostanie zabudowany szczelnym ogrodzeniem, bo za chwilę oprócz wyzwisk dojdzie do rękoczynów. Ochrona będzie także wyprowadzać ze stadionu najbardziej krewkie osoby. Na szczęście tych prawdziwych kibiców mamy zdecydowaną większość. Wszystkim im dziękujemy, bo rozumieją istotę sportu i podziękowali zawodnikom za walkę - kontynuuje prezes Wybrzeża.
Po przegranym ze Stalą spotkaniu pod parkiem maszyn można było usłyszeć okrzyki wyrażające niezadowolenie z cen biletów na mecze gdańskiego zespołu. Co na to Maciej Polny? - Słyszałem, że kibice mają pretensje do nas o ceny biletów. W jednym z ostatnich Tygodników Żużlowych był artykuł na temat cen wejściówek w klubach ekstraligi. Proponuję tam zajrzeć. Nasze ceny są nieco wyższe tylko od Częstochowy - która jak słyszę po podpisaniu umowy z Pedersenem planuje podwyżki - zatem naprawdę przystępne.