W sezonie 2017 Get Well Toruń wygrał tylko dwa z siedmiu meczów PGE Ekstraligi na swoim obiekcie, a następnie męczył się na toruńskim stadionie w spotkaniu barażowym ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Motoarena z całą pewnością nie była atutem Aniołów tak, jak przed rokiem, gdy torunianie zwyciężyli wszystkie pojedynki przed własnymi kibicami.
- Pojawił się pewien problem, choć nie można demonizować sprawy nawierzchni. Nieraz warto sobie zadać pytanie, czy to nawierzchnia była zła, czy to my byliśmy słabsi? Jeśli chodzi o tor, to możemy być spokojni o umiejętności doświadczonego toromistrza. Kłopot polega m. in. nieszczęśliwym położeniu toru, jeśli chodzi o kierunki świata. Nieraz robi się "szklarnia". Na przykład dzień przed meczem z Włókniarzem tak mocno zlaliśmy tor, że obawiałem się, iż przesadziliśmy. Przyjechałem w dniu spotkania na Motoarenę o godzinie 11 i zastałem skałę - przyznał w rozmowie z Nowościami Jacek Frątczak.
Kłopoty z przygotowaniem toru wymusiły na torunianach uzupełnienie nawierzchni. Zabieg ten ma wyeliminować podobne problemy w najbliższym sezonie. - Jestem po spotkaniu z firmą, która uczestniczyła przy przebudowie drugiego łuku. Umówiliśmy się na prace między 15 a 20 listopada. Mam nadzieję, że nie będzie przymrozków, ale, w razie czego, i z tym sobie poradzimy. Uzupełnimy nawierzchnię toru o pewną frakcję, której dotąd brakowało. Nie będą to zmiany rewolucyjne - zdradził menedżer Get Well.
ZOBACZ WIDEO Sparta Wrocław nie szkoli? Andrzej Rusko zaprzecza tej teorii