Ewelina Bielawska, WP SportoweFakty: Podczas ogłaszania składu Ekantor.pl Falubazu na sezon 2018 widziałam wielką radość na twarzy Patryka Dudka. W końcu do drużyny dołączył jego przyjaciel.
Kacper Gomólski, zawodnik Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra: To fakt. Przyjaźnimy się z Patrykiem od dzieciństwa. Nasi ojcowie razem jeździli, a później my wspólnie podchodziliśmy do licencji. Razem rywalizowaliśmy za czasów juniorskich, a także byliśmy w młodzieżowej reprezentacji Polski. Mimo, że już od dwóch lat wspólnie reprezentujemy ten sam klub w Szwecji, to w Polsce nastąpi to po raz pierwszy. Dobrze będzie mieć go blisko również w polskich parkach maszyn.
Czy to jego osoba pomogła w decyzji o powrocie do ekstraligi, w tym do podpisania kontraktu w Zielonej Górze?
W momencie podjęcia samej decyzji - nie. Jednak na pewno obecność Patryka, pana Sławka, ale także pozostałych zawodników w drużynie były tym plusem, który był na korzyść oferty z Zielonej Góry.
[b]
Przez długi czas wydawało się, że zostanie pan w gdańskim Wybrzeżu. Co sprawiło, że jednak nastąpiła taka zmiana?[/b]
Prawda jest taka, że chciałem zostać w Gdańsku. Nie będę mówił o szczegółach, bo na prośbę tego klubu obiecałem, że nie będziemy się przepychać i kłócić za pośrednictwem mediów i dociekać czyja to jest wina. Ja chciałem tam zostać, choć w mediach zostało to przedstawione nieco inaczej. Przykro mi było kiedy czytałem informację na stronie Wybrzeża. Ale niech już tak będzie, że to wina Gomólskiego. Ja chcę pamiętać ten sezon dobrze i pomimo tego, co działo się ostatnio, do każdego z tego środowiska mam szacunek i z tego też względu nie będę o tym mówił.
Nastąpił więc krok do przodu - powrót do ekstraligi. Podejrzewam, że sporą rolę spełniła w tym również osoba Marka Cieślaka, z którym dobrze współpracowało się panu przed laty w Tarnowie?
Tak, to też był wielki plus. Nie będę ukrywał, że przy podjęciu decyzji kluczowym był fakt z kim mam tworzyć drużynę na przyszły sezon. To właśnie trener Cieślak był jednym z kluczy do tego, że dwa razy z rzędu stawałem na podium Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Jego obecność pomogła niejednemu zawodnikowi wyjść na prostą, zwłaszcza po tych cięższych sezonach. Dlatego też chcę z nim dalej współpracować. To świetny fachowiec, który może mi pomóc, by być lepszym zawodnikiem. Jestem gotowy podporządkować się trenerowi.
ZOBACZ WIDEO Prezes PGE Ekstraligi chwali Włókniarza Częstochowa
Są obawy przed powrotem do najsilniejszej ligi świata?
Oczywiście, że są. Nie ma co ukrywać. Dwa ostatnie sezony w Ekstralidze były mizerne i nie takich wyników od siebie oczekiwałem. Złożyło się na to wiele czynników i wówczas postanowiłem zrobić krok w tył. Sezon w Gdańsku pokazał, że Nice PLŻ też jest ciężką ligą i o punkty nie było wcale łatwo. Jednak mimo wszystko uważam, że w najważniejszych meczach dałem z siebie wszystko. W spotkaniu barażowym z drużyną ekstraligową zdobyłem 12 punktów. Będąc w Gdańsku robiłem średnio powyżej 10 punktów. Dlatego mimo wszystko to nie była łatwa decyzja. W Gdańsku byłem jednym z liderów, a teraz muszę potwierdzić, że w PGE Ekstralidze też mogę skutecznie punktować. Będzie ciężko, ale będę walczył, zresztą jak zawsze.
Był pan obecny w Zielonej Górze kiedy fetowano powrót Patryka Dudka z Australii. Fajnie mieć w gronie przyjaciół wicemistrza świata?
Tak, dostałem telefon od Kasi - dziewczyny Patryka, że szykują mu niespodziankę z okazji sukcesu, jaki osiągnął. Jak wspomniałem, znamy się od dziecka i wspólnie oglądaliśmy niejedno Grand Prix. Teraz widzę zaś mojego "ziomeczka" na drugim miejscu tych najlepszych na świecie. Patryk miał również ciężką drogę do tego sukcesu. On także musiał wrócić na pewne tory silniejszy i wielu osobom coś udowodnił.
Czy sukces Patryka tym bardziej motywuje do pracy?
Chciałbym kiedyś stanąć na tym miejscu co on. Oczywiście będzie to trudne, ale nawet przykład Jasona Doyla pokazuje, że na spełnienie marzeń nigdy nie jest za późno. Przede mną jednak wiele pracy, ale powolutku, wszystko po kolei. Najpierw trzeba wrócić do stabilnej formy w PGE Ekstralidze i solidnie punktować dla Falubazu Zielona Góra.
Spoglądając na skład Falubazu w sezonie 2018 niektórzy już z góry skazują ten zespół na porażkę. Tymczasem nie raz już ten Gomólski, Jepsen Jensen czy Zengota pokazali na co ich stać na torze. W dodatku Patryk Dudek, Piotr Protasiewicz to też klasa sama w sobie.
To ciężkie wyzwanie, bo do tej pory Falubaz miał w swojej kadrze większe nazwiska niż taki Gomólski i kibice na pewno są przyzwyczajeni do tego, że ich drużyna bywała do tej pory jednym z faworytów do złota. Nie ukrywam, że w momencie, gdy klub oznajmił, że jestem jednym z kandydatów widzianych w składzie tej drużyny to trochę w to nie wierzyłem. Ale stało się i sytuacja w jakiej jest Falubaz sprawiła, że działacze postawili na zbudowanie takiej drużyny, która będzie waleczna i będzie się dogadywała świetnie w parku maszyn. To był bardzo ważny czynnik.
Często atmosfera jest jednym z ważniejszych elementów sukcesu. Podczas gali w Brodach dało się zauważyć te relacje choćby pomiędzy nowymi nabytkami Ekantor.pl Falubazu.
Poza Patrykiem, bardzo dobre relacje mam z Michaelem Jepsenem Jensenem. Razem jeździliśmy w duńskiej drużynie z jego miejscowości - Grindsted. Tam bardzo się polubiliśmy. Często pomagaliśmy sobie czy to z transportem silników czy też korzystaniem z warsztatu. Jest to jeden z nielicznych Duńczyków, który obala stereotyp o swoich rodakach. Zengiego nie muszę przedstawiać, gdyż jest to dusza towarzystwa. Na dzień przed galą w Brodach, Grzesiek już skrzyknął mnie, Patryka i Michaela i poszliśmy razem na piłkę, a potem na kolację, by pogadać i się pośmiać. To właśnie pokazuje te nasze relacje. Myślę, że właśnie ta współpraca i przyjazne relacje mogą wprowadzić wiele dobrego. Być może kibice skazują nas na porażkę, ale z tego co widziałem nie raz w Zielonej Górze, potrafią świetnie dopingować swoich zawodników i być ze swoją drużyną. My na pewno będziemy drużyną z dobrą atmosferą, gdzie każdy ze sobą pogada i jeden drugiemu pomoże.
Podobnie było przed kilkoma laty w Tarnowie.
Właśnie to mam na myśli. Trener Marek Cieślak wziął do swojej ekipy wówczas Krzyśka Buczkowskiego, który miał za sobą ciężki sezon w Bydgoszczy. Podobnie było z Martinem Vaculikiem, który zaliczył słaby sezon w cyklu Grand Prix. Mieliśmy w zespole też Grega Hancocka i Artioma Łagutę. Osłabieni Janowskim mieliśmy wówczas walczyć o utrzymanie. I co się stało? Przegraliśmy jeden mecz w rundzie zasadniczej i gdyby nie kontuzje, pewnie wygralibyśmy złoty medal. Kluczem do tego była właśnie atmosfera. Dlatego też wierzę w chłopaków i w to, że razem możemy stworzyć coś fajnego. Każdy z nas ma coś do udowodnienia, ale ambicji i walki nam odmówić nie można.
Kiedy rozpoczną się przygotowania do najbliższego sezonu? Czy zmieni się coś w toku przygotowań czy też będzie się to odbywało tak jak dotychczas?
Wyjeżdżam w najbliższym czasie na mały urlop. Potrzebuję trochę regeneracji po sezonie. Ale praktycznie już po ostatnich zawodach zacząłem ćwiczyć na siłowni i codziennie wykazuję jakąś aktywność fizyczną. Wiadomo, że miałem kiedyś problemy z wagą i nie mam zamiaru pozwolić na to, żeby wracały. 1 grudnia jednak wszystko rusza pełną parą. Do przygotowań dojdą obozy z drużyną oraz jeden dodatkowy, który zorganizuję ze znajomymi. Chcę być jak najlepiej przygotowany, do tego klub będzie monitorował moje przygotowania. Wierzę, że będzie dobrze.