Hit i kit. ROW zatrzymał swojego Zmarzlika. Do pełni sukcesu zabrakło tylko jednego

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kacper Woryna, lider ROW-u Rybnik w finale MMPPK
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kacper Woryna, lider ROW-u Rybnik w finale MMPPK

Działacze ROW-u Rybnik mocno gimnastykowali się, aby zbudować możliwie najmocniejszy skład. Drużyna po rocznej banicji ma awansować do PGE Ekstraligi. Na pewno byłoby łatwiej, gdyby w zespole pozostał Max Fricke.

Hit i kit to cykl artykułów, w których oceniamy okno transferowe w wykonaniu polskich klubów.

***

HIT. Pozostanie lokalnego matadora

W Rybniku mają swojego idola. To Kacper Woryna. Po bardzo dobrym sezonie zawodnik nie narzekał na brak ofert. Kuszony był przez kilka klubów z PGE Ekstraligi. Jednak jeszcze w trakcie rozgrywek żużlowiec zadeklarował, że nawet w przypadku spadku on nigdzie się nie rusza. I słowa dotrzymał.

Rybniczanie poczynili w ostatnich tygodniach kilka głośnych (jak na realia Nice 1.LŻ) transferów, ale z pewnością to pozostanie Woryny wszystkich w miejscowym środowisku najmocniej ucieszyło. Chciał tego bardzo prezes Krzysztof Mrozek, który nie wyobrażał sobie drużyny bez wychowanka. Inna sprawa, że relacje obu panów to coś więcej niż tylko znajomość na linii prezes - zawodnik. Mrozek jest dla Woryny niczym ojciec, a to słowa przecież samego Kacpra. Żużlowiec miał zresztą powiedzieć, że dopóki charyzmatyczny prezes pozostanie na swoim stanowisku, ten z klubu nie zamierza odchodzić.

Mrozek stanął na głowie, żeby zatrzymać Worynę. Zapewnił go, że Rybnik to najlepsze miejsce dla jego rozwoju, a jak dobrze pójdzie, to po roku przerwy znów będzie z ROW-em w PGE Ekstralidze. Prezesowi marzy się też, aby z Woryny zrobić drugiego Zmarzlika. Chce, aby dla niego ludzie przychodzili na mecze i aby ten był prawdziwą perełką klubu.

KIT. Odejscie Maxa Fricke'a

Od razu zaznaczmy, że zmiana otoczenia przez Australijczyka była przez władze klubu wkalkulowana. ROW liczył się z tym, że może stracić swoją gwiazdę. Zainteresowanych nie brakowało, ale większość odstraszała kwota 360 tys. zł, którą trzeba było zapłacić za byłego Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów.

W pewnym momencie wydawało się, że mimo wszytko Fricke pozostanie w Rybniku. Zawodnik bardzo liczył na jazdę w PGE Ekstralidze, a prezes Mrozek na jego pozostanie. Dość powiedzieć, że do wypożyczenia żużlowca doszło w ostatnim dniu okienka transferowego. Klub dogadał się z Betard Spartą Wrocław. Oczywiście taki scenariusz raczej nikogo nie zaskoczył, ale z ulgą odetchnęli rywale rybniczan. Z Australijczykiem byłaby to drużyna niemal kompletna. W zasadzie kandydat numer jeden do awansu. Bez niego też są mocni, ale siła rażenia jakby trochę mniejsza.

Cała sprawa ma też swoje drugie dno. ROW co prawda stracił swoją gwiazdę, ale zarobił za to duże pieniądze. W Rybniku na pewno żałują Maxa, ale jak mawia Krzysztof Mrozek - z niewolnika nie ma pracownika.

ZOBACZ WIDEO To był jego sezon. Nie potrafi zliczyć wszystkich medali

Źródło artykułu: